Dzielnica Bielany odmawia przyjęcia wniosku o pomoc mieszkaniową i odsyła ją do Wawra, gdzie nie ma mieszkań. Z Wawrem nic jej nie łączy, poza tym, że pomieszkiwała tam u koleżanki. Jeśli zostanie wpisana do kolejki w Wawrze, to czas oczekiwania na mieszkanie się wydłuży, a Habitat strasznie naciska, żeby się wyprowadziła. Doszło do tego, że Habitat, organizacja powołana do pomocy lokatorom, zaczyna się zachowywać jak czyściciel.
Program pomocowy, który polega na współpracy organizacji pozarządowej z miastem, powinien się zakończyć skutecznym złożeniem wniosku o mieszkanie, w załatwianiu czego Habitat powinien uczestniczyć. Tymczasem nie chcą nawet wypełnić rubryki we wniosku mieszkaniowym, którą zwykle wypełnia wynajmujący.
Z prośbą o pomoc zgłaszało się do nas wiele osób, które w ramach miejskiego programu wychodzenia z bezdomności mieszkały w tzw. mieszkaniach chronionych. Ale kiedy program wygasał, ci ludzie zamiast do mieszkań komunalnych trafiali z powrotem na ulicę.
Wiele kobiet, samotnych matek traci dach nad głową z powodu przemocy domowej. To prawda, że istnieją przepisy, które pozwalają zmusić sprawcę przemocy do opuszczenia mieszkania i to nawet jeśli to mieszkanie jest jego własnością. Ale przerażone bite żony i partnerki zwykle nie znają tych przepisów. A odpowiednie służby, takie jak pomoc społeczna czy policja, nie podejmują w porę stosownych działań. Taka uciekająca przed przemocą kobieta trafia do ośrodka interwencji kryzysowej, gdzie regulamin przypomina bardziej ten w więzieniu niż miejscu, gdzie powinno się nieść pomoc. Wystarczy raz nie wrócić na noc, żeby z takiego ośrodka wylecieć. Coraz częściej nasi podopieczni trafiają do miejsc zajmowanych przez kolektywy bezdomnej młodzieży. Ostatnio w ten sposób zakwaterowaliśmy polsko-włoską rodzinę z dwójką dzieci, która trafiła do Polski, bo mąż i dzieci cierpią na wady genetyczne i we Włoszech, w bogatej Lombardii, takiej pomocy medycznej nie zapewniono. Znaleźli ją dopiero w Warszawie. Żeby jednak z niej skorzystać, musieli znaleźć miejsce pobytu w stolicy. Dzięki dobrej woli i dobremu sercu kolektywu Osiedla Przyjaźń udało się ten problem rozwiązać.