R E K L A M A
R E K L A M A

IKONOWICZ: Pomóc, a nie szkodzić

Pan Eugeniusz ma 93 lata. Przyjechał do nas samochodem, bo wciąż dorabia usługami transportowymi. Mieszka wraz z córką, jej mężem i trojgiem wnuków w jednoizbowym lokalu komunalnym na warszawskiej Pradze-Południe. Żyją skromnie.

Fot. Facebook

Jedno z dzieci ma wodogłowie, chodzi do szkoły specjalnej. Opiekuje się nim ojciec, pobierając za to skromne świadczenie. Matka dzieci urodziła się z porażeniem mózgowym, co spowodowało niedowład prawej ręki i prawej nogi, a mimo to kobieta do niedawna pracowała jako sprzątaczka w centrum handlowym.

Dziadek, chcąc pomóc rodzinie, udał się na Wiatraczną, do Ośrodka Pomocy Społecznej. Mimo doskwierającej im biedy zasiłku nie dostali, za to OPS podjął kroki zmierzające do odebrania dzieci córce pana Eugeniusza. Pojawił się kurator sądowy, który jednak ocenił 45-letnią matkę trójki dzieci jako dobrą i wydolną wychowawczo. Również szkoła nie wnosi większych zastrzeżeń. Bywał też u nich dzielnicowy, ale przestał ich odwiedzać, stwierdziwszy, że rodzina jest OK.

Kobietę te wszystkie wizyty przeraziły. Dziadek z kolei jest pełen skruchy, że chcąc pomóc, narobił tylko szkody, wywołując zagrożenie odebraniem praw rodzicielskich. Córka jest na niego za to wściekła. Kancelaria zrobi wszystko, żeby ta pięcioosobowa rodzina się nie rozdzieliła i by mogła żyć w godnych warunkach, zamiast tłoczyć się w jednoizbowym mieszkaniu. Potrzebne będzie też wsparcie materialne, by kobieta z niedowładem dwóch kończyn nie musiała dorabiać sprzątaniem, a jej sędziwy ojciec (rocznik 1931) nie musiał wciąż wynajmować się jako kierowca.

Ta rodzina jest nie tylko OK – mimo kalectwa matki i jednego z dzieci nie załamali rąk, tylko pracują ponad siły, troszczą się o siebie nawzajem i walczą o przetrwanie. Martwi jednak to, że jak dotąd nikt się nimi nie zaopiekował, nikt nie wyciągnął pomocnej dłoni.

Złe warunki mieszkaniowe bywają przyczyną odbierania dzieci rodzicom. Samorządy wolą umieścić dzieci w pieczy zastępczej, gdzie będą miały dobre warunki, niż poprawić warunki kochającej się rodzinie. Chcielibyśmy kiedyś żyć w mieście, gdzie niepełnosprawni, starzy i biedni nie będą musieli być aż tak dzielni jak rodzina pana Eugeniusza. Chcielibyśmy, żeby ta nasza Warszawa stała się miastem opiekuńczym, bo pieniądze tu są. Brakuje tylko serca. 

2025-05-29

Piotr Ikonowicz