Spłacił tylko trzy raty. Kobieta niedawno straciła pracę. Dorabia opieką nad dziećmi. Ale to jest mało. Alimentów mąż nie płaci, więc dostaje je z funduszu. Ale te grosze straci, jeżeli zarobi więcej niż płaca minimalna. Wynajmuje mieszkanie na wolnym rynku i to ją dobija. Wkrótce podejmie nowe zatrudnienie, ale były mąż i system skazują ją na życie w nędzy. Mieszka w Piasecznie. Jest w kolejce do lokalu komunalnego, ale tam nic nie budują, więc szanse na mieszkanie z regulowanym czynszem są słabe.
Najpierw trzeba się pozbyć długu. Proponujemy więc upadłość konsumencką. Żeby uzyskać lokal komunalny, najlepiej się przenieść do Warszawy. Tyle tylko, że tu czynsz rynkowy jest o wiele wyższy. W Piasecznie płaci za mieszkanie 2600 zł. A wynajęcie mieszkania dla matki z dwójką dzieci to zadanie niemal niewykonalne. Właściciele się boją, że trudno ją będzie wyrzucić, jeśli zacznie zalegać z czynszem. Oczywiście w Warszawie są możliwości zarobkowe większe niż na prowincji, ale to się wiąże z utratą 500 zł na dziecko z Funduszu Alimentacyjnego. Czyli skok w zarobkach musi tę kwotę zrekompensować. Jeśli będzie więcej zarabiać, może się starać o mieszkanie w Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Tu wprawdzie czynsze są wyższe, ale kolejka krótsza.
Izabella ma już swoje lata. Z partnerem mieszkała w jego lokalu komunalnym w Warszawie aż do jego śmierci. Powinna odziedziczyć po nim najem. Tylko że nie może, bo jest najemczynią lokalu w podwarszawskim Rembertowie. Dlaczego tam nie zamieszka? Bo użyczyła tego lokalu córce z dziećmi, która nie miała się gdzie podziać. A razem raczej nie zamieszkają, bo pokój ma tam zaledwie 18 metrów kwadratowych i mieszka w nim już córka, dwójka dzieci i jej partner. Już jest nadmierne zagęszczenie. Prawo rodzinne nakazywało pomoc córce z dziećmi, ale prawo lokalowe mówi co innego. Kwadratura koła. Umówiliśmy się z panią burmistrz dzielnicy Śródmieście (Warszawa) na negocjacje. Potem pójdziemy rozmawiać z włodarzami Rembertowa.
Mieszkania są za drogie, a komunalnych prawie nie ma. Niby każdy ma prawo gdzieś mieszkać, ale to prawo trzeba sobie wychodzić, wynegocjować, wyprocesować. I od tego jesteśmy my, Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej.