Fajbusiewicz wraca do spraw sprzed lat. „Wędrowny” gwałciciel i morderca z Kielc

Kiedy na początku lat 90. ubiegłego wieku na polskim rynku prasowym zaczął ukazywać się „Super Express”, zaproponowano mi współpracę. Przez blisko dwa lata w każdym piątkowym wydaniu miałem do dyspozycji ostatnią stronę, gdzie publikowałem „List gończy Michała Fajbusiewicza”.

Fot. YouTube

W maju 1992 r. przedstawiałem sprawę groźnego przestępcy, który miał na swym koncie wiele gwałtów, a także jedno udowodnione zabójstwo trzynastoletniej dziewczynki. Prezentacja była o tyle nietypowa, że ten człowiek – Zbigniew J. – od kilku miesięcy siedział już w więziennym areszcie. Otóż prokuratura i policja były przekonane, że ofiar jest o wiele więcej, ponieważ w czasie wielokrotnych przesłuchań

Zbigniew J. chwalił się śledczym licznymi przestępstwami nieznanymi policji. Zbigniew J. rzeczywiście popełnił dziesiątki różnego rodzaju przestępstw, ale to najważniejsze miało miejsce 30 listopada 1991 r. Maszynista pociągu towarowego jadącego trasą Krośnice – Bukowice (w woj. wrocławskim) zauważył leżące tuż przy nasypie obnażone ciało kobiety. Nie zatrzymując pociągu, powiadomił najbliższy posterunek, a ten policję. Kilka minut później pojawił się radiowóz z patrolem. Ustalono, że są to zwłoki młodej dziewczyny (wyglądała na 17 – 18 lat) z zadzierzgniętą na szyi pętlą wykonaną ze sznurówki.

Nie było wątpliwości, że zabójstwa dokonano na tle seksualnym. Na ciele denatki stwierdzono liczne przecięcia skóry zrobione ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem. Kilka godzin trwało ustalanie personaliów ofiary i już wieczorem okazało się, że zamordowana to 13-letnia Izabella G. – uciekinierka ze Szpitala Neuropsychiatrycznego w Krośnicach (jej zwłoki znaleziono 3 kilometry od szpitala). Dziewczynka była poszukiwana od dwóch dni.

Dobrze przeprowadzone rozpoznanie sprawiło, że szybko zatrzymano podejrzanego – 43-letniego Zbigniewa J., który dzień przed znalezieniem zwłok odwiedził IV oddział szpitalny jako dawny jego pacjent i wychowanek. Zbigniew J. leczył się tu jako chłopiec i co kilka lat przyjeżdżał w odwiedziny. Wieczór spędził z zaprzyjaźnionym wychowawcą. U niego też spał, a nazajutrz znów pojawił się w okolicach szpitala.

W tym czasie uciekła 13-latka. Zbigniew J. śledził ją i poszedł za nią aż do miejscowego dworca PKP. Dopiero tam się ujawnił. Widział, jak chyłkiem przemykała przed budynkiem dworcowym, zaczepił ją i zapytał, gdzie jedzie. Odpowiedziała, że nie wie. Zaproponował jej kupno biletu do Wrocławia. Ucieszyła się i zgodziła na wspólną podróż. Kiedy jednak weszli na dworcowy peron, dziewczyna zreflektowała się, że jest przecież poszukiwana i może zostać rozpoznana. Wtedy J. zaproponował, aby poszli pieszo wzdłuż torów. W odległości kilometra od stacji Krośnice zaczął ją obejmować i próbował pocałować. W pewnej chwili zaproponował jej odbycie stosunku. Izabella nie była tą propozycją zaskoczona, ale zażądała za to 200 tys. starych złotych. Wtedy mężczyzna wściekł się, wyciągnął nóż i ściągnął dziewczynę z nasypu. Po zadaniu kilku ciosów nożem rozebrał ją do naga, zgwałcił i udusił sznurówką.

Po kilkunastu dniach poszukiwań został zatrzymany w rodzinnych Kielcach na bazarze w centrum miasta, gdzie handlował kasetami wideo. Okazało się, że po zabójstwie Izabelli przygodnie zatrzymanym roburem dotarł do Jaworzyny Śląskiej, a z Dolnego Śląska zawędrował aż do Torunia, gdzie na dworcu poznał 18-letnią Beatę i podstępem wyprowadził ją w ustronne miejsce w okolicach stacji CPN. Tam pobił ją i zgwałcił. Na szczęście kobieta przeżyła.

Po aresztowaniu 11 grudnia 1991 r. natychmiast przyznał się do popełnionej zbrodni w Krośnicach, ale z ochotą mówił też o wielu innych przestępstwach, głównie seksualnych oraz kradzieżach.

Zbigniew J. przemieszczał się setki kilometrów po Polsce. Najczęściej przedstawiał się jako cukiernik bądź piekarz, używając pseudonimu „Żarno”. Miał „dar” przyciągania kobiet. Uwodził je i szybko proponował małżeństwo. Szczególnie upodobał sobie środowisko pracownic więziennictwa. Być może znał to środowisko, bo – jak się okazało – wielokrotnie odsiadywał karę więzienia. Najczęściej zamieszkiwał ze swymi przyszłymi ofiarami. Kiedy już zaskarbił sobie zaufanie zakochanych w nim kobiet – podstępnie je okradał, czyszcząc ich bankowe konta.

Zbigniew J. został skazany na dożywocie. 

2024-11-29

Michał Fajbusiewicz