R E K L A M A
R E K L A M A

Brzytwą po mediach. Ustawki i „rzucanie błotem”

Miniona kampania prezydencka była najbrutalniejsza ze wszystkich dotychczasowych. Ale i jej stawka była niebagatelna. Wygrana Nawrockiego oznaczać będzie staczanie się Polski w odmęty prawicowej ideologii odbierającej reszcie społeczeństwa prawa do życia w zgodzie z własnymi przekonaniami.

Rys. Paweł Wakuła

Za kilka lat brunatna fala faszyzmu będzie o wiele trudniejsza do zatrzymania, a widmo wyjścia Polski z Unii Europejskiej stanie się rzeczywistością. Wygrana Trzaskowskiego pozwoliłaby na realizację wyborczych obietnic demokratycznej koalicji i dała nadzieję, że w polityce liczą się prawda i przyzwoitość, a nie nienawiść i pogarda dla ludzi inaczej myślących.

W trakcie kampanii politycy PiS jak zwykle rżnęli głupa i próbowali nam wmówić, że zarzuty wobec Nawrockiego to działania służb specjalnych. Oskarżali media o ustawkę, jakby nie zauważając, że to przecież ich kandydat, Karol Nawrocki, brał udział w kibolskich, nielegalnych ustawkach, w których stawał ramię w ramię z gangsterami i bandytami skazanymi za morderstwo, handel narkotykami i ciężkie pobicia. Były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek (hańba, że ten człowiek rządził tym resortem) zaatakował dziennikarzy Onetu za to, że rzekomo prowadzili „skoordynowaną akcję razem z państwem Tuska przeciwko Karolowi Nawrockiemu, żeby tylko rzucić błotem”. To „rzucanie błotem” dotyczyło: kawalerki Nawrockiego, najwyraźniej nabytej w wyniku szwindlu, bijatyki pseudokibiców, do której przyznał się sam Nawrocki (nazwał je „szlachetną walką”) i jego sutenerskiej przeszłości. Przemoc usprawiedliwiał również prezydent Andrzej Duda, który stwierdził, że „nie potępia tego w sposób absolutny […], to nie jest sytuacja, o której można by mówić, że komuś tam jakaś straszna krzywda się dzieje”. Czyli, według prezydenta RP, publiczne bójki są dozwolone; prezydent wyraził aprobatę dla „bicia się po mordzie”, zaś Jarosław Kaczyński zapytany o ustawki odpowiedział, że „potrzebujemy odważnych mężczyzn”.

Jak mówił Mark Twain: „Lepiej nie odzywać się wcale i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości”. Ale PiS-owcy dla zdobycia władzy zrobiliby wszystko. Tłukli więc termometry pokazujące ich gorączkę, zamiast zająć się leczeniem choroby. W ich „pałach” (ja tylko przywołuję bon mot z debaty Karola Nawrockiego) nie mieści się to, że dziennikarze mogą działać niezależnie w imię odkrywania prawdy i w celu ujawnienia ukrywanych faktów, a nie z wyrachowania czy dla propagandowych celów ich politycznych zleceniodawców (vide: TVPiS Jacka Kurskiego). Wspomniany Kurski zapowiedział już swój powrót do TVP: „Wrócę do was, kochani, zachowujcie się bardzo grzecznie”. Kurski tym pajacowaniem zmobilizował wyborców Rafała Trzaskowskiego. Nikt bardziej niż Kurski nie jest uznawany za symbol odrażającej agitki politycznej w dziejach Telewizji Polskiej; miał udział w zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich w 2020 roku, tym razem „wciął się” w kampanię na ostatniej prostej, by wspomóc pisowskiego kandydata.

Dla ludzi myślących o Polsce jako dobru wspólnym wybór był oczywisty. Ale wyborców Nawrockiego i Kaczyńskiego nic nie przekona, że białe jest białe, a czarne – czarne. Te wybory pokazały, że czeka nas jeszcze wiele lat, by Polska stała się normalnym krajem. Niestety, ciemny lud wciąż kupuje te same bajki. 

2025-06-04

Marek Palczewski