Ów francuski cud ma polegać na: konsekwencjach nieobecności Boga, którego śmierć byłaby lepiej odczuwalna „po francusku” niż w jakimkolwiek innym zakątku świata jako triumf arystokratyczności nad plebejskością stadnej moralności. Tak pisał Sollers. Stendhal zabrał mi najlepszy dowcip, który ja rzec mogłem, że: „jedynym usprawiedliwieniem Boga jest to, że nie istnieje” – a to już Nietzsche w „Ecce homo”. A dalej: Voltaire!
2025-09-07
Nietzsche Francuzem? O tożsamości wielkiego filozofa
Leszek Turkiewicz