We wtorek o godz. 8.16 na aplikacji Telegram, na kanale śledzonym przez tysiące mieszkańców Odessy, pojawiła się wiadomość: „Na przystanku Ołhijwska niedaleko muzeum sztuki jest dużo chmur”. Na miejscu około 20 żołnierzy i policjantów zatrzymuje ruch. Gdy zbliża się autobus lub tramwaj, dają kierowcy znak, a potem blokują wejścia i kontrolują mężczyzn w wieku poborowym. Jednak we wtorek rano jechały głównie kobiety. – Jak tylko się gdzieś pojawiamy, ludzie przekazują sobie informację – wzdycha policjant. Nie mając uprawnień do użycia siły, żołnierze ograniczali się do wręczania mężczyznom wezwania na komisję. Jeżeli się nie podporządkują, mogą zostać aresztowani.
Wojsko chce więcej żołnierzy
W Ukrainie wokół mężczyzn w wieku poborowym zaciska się pętla. Na początku kwietnia ukraiński parlament podpisał ustawę o mobilizacji, która ma na celu uproszczenie wcielania do wojska mężczyzn w wieku od 25 do 60 lat. Jeśli będą się uchylać od obowiązku, mogą stracić prawo jazdy i zostać ukarani grzywną w wysokości 17 tys. hrywien, czyli około 400 euro. Według jednego z niewielu raportów ujawnionych w lutym przez Wołodymyra Zełenskiego od 24 lutego 2022 roku zginęło 31 tys. ukraińskich żołnierzy. Aby oddalić widmo upadku, wojsko rozważa zmobilizowanie od 450 tys. do 500 tys. Ukraińców.
32-letni Sasza jest elektromechanikiem. Do lata 2023 roku pracował w warsztacie w Odessie i prowadził niemal normalne życie. Ale od jesieni widmo mobilizacji zaczęło się stawać coraz bardziej realne; Sasza zaczął się więc ukrywać. Wychodzi z mieszkania jedynie na zakupy i wykonuje tylko dorywcze prace z domu. Mężczyzna twierdzi, że nie jest ani dumny, ani zadowolony ze swojej sytuacji. – Przykro mi, że muszę się tak zachowywać. Ale to silniejsze ode mnie, nie mam odwagi… Jak wielu ludzi w podobnej sytuacji ukrywa się za oskarżeniami o korupcję, które ciążą na funkcjonariuszach odpowiedzialnych za rekrutację. Młody człowiek twierdzi jednocześnie, że bardzo pragnie zwycięstwa swojego kraju. Przekonany, że każdy powinien wnieść swój wkład w wysiłek wojenny, chciałby to robić poprzez płacenie podatków lub datki na rzecz wojska: – Nie wszyscy jesteśmy stworzeni do trzymania broni.
Wina rosyjskiej propagandy?
Kapitan Alina jest przyzwyczajona do tego typu słów. – Niektórzy młodzi ludzie są gotowi i czekają na powołanie. Inni są niezdecydowani. Ale większość robi wszystko, co w ich mocy, aby nas unikać – wyjaśnia funkcjonariuszka. Jej zdaniem wiele osób daje się zwieść plotkom rozsiewanym przez rosyjską propagandę. – Filmy pokazujące sierżantów dokonujących brutalnych aresztowań na ulicach Odessy zalewają sieć. Aby rozwiać podejrzenia, rekruterzy są teraz wyposażeni w osobiste kamery. – Bardzo często rekruci są przekonani, że mobilizacja jest równoznaczna z wyrokiem śmierci. Wyjaśniamy im, że mają prawo wybrać specjalizację i że zostaną porządnie przeszkoleni…
Według organizacji Eurostat od czasu inwazji rosyjskiej kraj opuściło około 650 tys. Ukraińców w wieku poborowym. Sierżant Pawło, który służy w obwodzie zaporoskim, żałuje, że władze nie stosują bardziej zdecydowanych metod. – Bo sytuacja jest trudna – podkreśla, wyjaśniając, że niektóre kompanie jego brygady straciły nawet 60 proc. stanu.
Ten dramat doskonale uwypukla słabości ukraińskiego społeczeństwa. Zdecydowana większość Ukraińców nadal opowiada się za kontynuacją wojny aż do wyzwolenia terytoriów okupowanych, jednocześnie więcej ludzi niż dwa lata temu wątpi, czy ten cel jest możliwy do osiągnięcia w krótkim czasie.
Fiasko kontrofensywy i zamrożenie amerykańskiej pomocy kosztowało wiele istnień i przekreśliło nadzieje na szybki koniec wojny. Dlatego wielu młodych mężczyzn boi się poświęcić swoje życie na próżno. Cytowany wyżej Sasza mówi, że się martwi: – Pogłębia się przepaść między tymi, którzy walczą, a pozostałymi. I nie wiem, jak będziemy w stanie to przezwyciężyć…