R E K L A M A
R E K L A M A

Polsko-francuski baryton w Opéra-Comique

Trzy pytania do MATEUSZA WALENDZIKA, artysty operowego.

Fot. archiwum własne

1. Jesteś młodym śpiewakiem, a twoje artystyczne CV jest już imponujące: występowałeś w Tokio, Nowym Jorku, Montrealu, Seulu, Hanoi, prawie w całej Europie, no i tu, gdzie się urodziłeś i kształciłeś, w Paryżu. Co cię skłoniło, że wybrałeś tę, a nie inną ekspresję artystyczną?

Myślę, że w moim przypadku to po prostu kwestia przeznaczenia. Moja rodzina nie miała wiele wspólnego z muzyką – choć często z domowego radia rozbrzmiewali Chopin czy Beatlesi, a babcia Teresa z pewnością dostałaby Bursztynowego Słowika dla śpiewaczki amatorki za swoje brawurowe interpretacje arii z „Księżniczki czardasza” na rodzinnych (i nie tylko) imprezach w Skierniewicach, gdyby tylko taka nagroda istniała.

Od zawsze fascynował mnie ludzki głos – jego zdolność, by śpiewem dotknąć drugiego człowieka, czasem głębiej niż słowami. Już jako dziecko – choć nie do końca świadomie – czułem jego niezwykłą moc. Śpiew działa na podświadomość, rozbudza empatię, koi, rozwesela oraz skłania do refleksji. Dorastając między dwiema kulturami, francuską i polską, przekonałem się, że głos – a szerzej: muzyka – jest uniwersalnym językiem. To właśnie ta podwójna tożsamość nauczyła mnie, że można być „pomiędzy”, i w domu, i wszędzie. Dla mnie muzyka to most – między ludźmi, krajami, wrażliwościami.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-10-01

Leszek Turkiewicz