Gdy reżim niespodziewanie upadł, Syryjczycy poczuli się niepewnie. Po pierwszej euforii wieczorami znów było pusto na ulicach Damaszku. Ale w jednym barze huczała zachodnia muzyka, a mrugające światła przyciągnęły odważnych. Właściciel knajpki „Sugar Man” stawiał wszystkim kolejkę za kolejką. Kifah Zeni znany jako „Zino” polewał nawet bardziej wyzwolonym gościom whiskey bezpośrednio do ust. Młodzi Syryjczycy – artyści, intelektualiści, komuniści – rzucali się sobie w ramiona. Tańczyli i śpiewali do białego rana. Razem przeklinali dyktatora, który jako wspólny wróg mocno ich zjednoczył.
Subskrybuj