R E K L A M A
R E K L A M A

Mullin kontra O’Brien. W amerykańskim Semacie omal nie doszło do bijatyki

Senator Oklahomy Markwayne Mullin i dyrektor generalny Międzynarodowego Bractwa Kierowców Sean O'Brien wdali się w gorącą kłótnię, która o mało co nie przekształciła się w fizyczną konfrontację. Incydent miał miejsce podczas przesłuchania w Senacie.

Fot. Wikimedia

Pojedynek w Senacie

Mające wczoraj miejsce przesłuchanie komisji Senatu było o krok od fizycznej sprzeczki, gdy republikański senator wstał i zagroził walką z przywódcą związkowym. Wówczas przewodniczący komisji, senator Bernie Sanders, przejął rolę rozjemcy, aby załagodzić konflikt.

„Proszę pana, to jest czas, to jest miejsce. Chce pan gadać, możemy być dwójką zgodnych dorosłych i możemy to zakończyć tutaj” – słowa te padły z ust senatora Partii Republikańskiej Markwayne’a Mullina z Oklahomy do Seana O’Briena.

O’Brien skwitował tę zaczepkę słowami:

Okej, w porządku, idealnie.

Mullin postanowił podjudzać dalej dyrektora generalnego, pytając go, czy ma ochotę zrobić to tu i teraz.  O’Brien potwierdził, że tak właśnie zamierza załatwić sprawę. Następnie obydwoje nakazali sobie „podnieść tyłek”. Mullin wstał z krzesła, lecz szybko został uspokojony przez senatora Sandersa, który zwrócił mu uwagę, iż jest Senatorem Stanów Zjednoczonych.

Ostatecznie nie doszło do walki fizycznej, jednak oponenci jeszcze przez jakiś czas obrzucali się licznymi inwektywami. Mullin nazwał przeciwnika „bandytą”, na co O’Brien zrzucił mu brak szacunku.

To przesłuchanie mające na celu omówienie kwestii gospodarczych… nie jesteśmy tutaj, aby rozmawiać o walkach czy czymkolwiek innym – zauważył Sanders.

Pomimo próśb senatora Sandersa politycy nadal się kłócili, aż w końcu przesłuchanie przeszło do kolejnej linii pytań zadawanych przez pozostałych członków panelu.

Początki konfliktu

Konflikt ten rozpoczął się już o wiele wcześniej. W marcu tego roku w trakcie przesłuchania Senackiej Komisji Zdrowia, Edukacji, Pracy i Emerytur, Markwayne Mullin skrytykował Seana O’Briena za wynagrodzenie, które otrzymuje w porównaniu z wynagrodzeniem członków jego związku. Mullin, właściciel i operator firmy wodno-kanalizacyjnej, oświadczył, że nie jest przeciwny związkom zawodowym. Wskazał jednak na zastraszanie, którego on i jego pracownicy doświadczyli ze strony związków zawodowych, gdy zaczęto im przyznawać stanowiska, które zazwyczaj były zarezerwowane właśnie dla pracowników związkowych. Mullin zarzucił związkowców, że bezprawnie pojawiali się pod jego domem i ogólnie utrudniali pracę.

Następnie kłótnia zeszła na zarobki, by przerodzić się w ostrą wymianę zdań, w której nie zabrakło wyzwisk. Wtedy również to właśnie Sanders obrał rolę mediatora, próbując załagodzić konflikt. Warto przy tym dodać, że Mullin wcześniej znany był jako zawodnik MMA, co niejako tłumaczy jego chęć fizycznego rozwiązywania spraw. Nie wydaje się jednak, aby sala Senatu stanowiła substytut ringu.

Czy w Polsce czeka nas to samo?

Zapewne duża część czytelników po tychże działaczach politycznych z USA dowiaduje się po raz pierwszy w życiu. Nie ukrywam, że ja również, ale sprawa ta zainteresowała mnie przez wzgląd na obecną sytuację polityczną w Polsce. W chwili, gdy piszę ten artykuł, doszło tylko do dwóch obrad sejmu, jednak człowiek ma wrażenie, że właśnie powinien je określić nie jako „tylko dwa posiedzenia”, a „aż dwa posiedzenia”.

Tutaj na myśli mam choćby przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, a jeszcze bardziej Zbigniewa Ziobry. Nawet Mateusz Morawiecki, który przecież na debacie TVP nie szczędził złośliwości rzucanych w stronę Donalda Tuska (i vice versa), podczas pierwszych obrad siedział w ławce i patrzał na podłogę. Być może rzeczywiście dostrzegł tam coś ciekawego, lecz moim zdaniem świadczyło to wyłącznie o jego zmęczeniu zastaną sytuacją. Oczywiście mogę się mylić.

Skupmy się jednak na Ziobrze. Otrzymawszy trzy minuty na przemówienie, polityk postanowił wejść na mównicę i wykorzystać okazję w jak najbardziej emocjonalny sposób.

Pazerność Platformy Obywatelskiej nie zna granic, ale bezczelność i buta jeszcze bardziej. Szanowny panie Budka, chciałbym panu przypomnieć, że to Trybunał Konstytucyjny decyduje o tym, czy ustawa jest zgodna z Konstytucją, czy nie, a nie Borys Budka. (…) Przyjdzie czas, że wy też znajdziecie się w ławach opozycji, a wtedy będziecie rozliczani również za łamanie Konstytucji, możliwe przestępstwa kryminalne, niech pan nie będzie taki pewny siebie, czas biegnie szybko.

Koalicjanci odpowiedzieli na wypowiedź Ziobry gromkim okrzykiem „Będziesz siedział!”. Ziobro, powołując się na sytuację głosowania w sprawie postawienia go przed Trybunałem Stanu, które ostatecznie się nie powiodło, dodał, iż ma nadzieję, że zebrani politycy „nie okażą się takimi fujarami”. Co prawda politykowi udało się uzyskać dodatkowe sekundy na przemówienie, ale spowodowały one, że wzbudził on wyłącznie większy niesmak odbiorców.

Zastanawiające jest to, czy osoby takie jak Ziobro będą w przyszłości powtórnie dopuszczać się podobnych sytuacji. Bijąca od nich agresja świadczy wyłącznie o niepogodzeniu się z nową sytuacją polityczną w kraju.

2023-11-15

Sebastian Jadowski-Szreder na podst. The Guardian