Znana ze swoich prozachodnich poglądów Zurabiszwili stwierdziła na konferencji prasowej, że gruzińscy wyborcy stali się ofiarami „rosyjskiej operacji specjalnej”. W jej opinii sobotnie wybory parlamentarne, które nazwała rosyjskimi wyborami, stanowiły nową formę wojny hybrydowej, wypróbowanej na narodzie gruzińskim. Miało to miejsce po spotkaniu z liderami opozycji.
Zurabiszwili oświadczyła, że nie uznaje wyników wyborów parlamentarnych i zapowiedziała manifestację w centrum Tbilisi. Demonstracja ma rozpocząć się w poniedziałek o godzinie 19 (16 czasu polskiego).
To była całkowita falsyfikacja i konfiskacja waszych głosów. Wykorzystywane były wszystkie metody, które widzieliśmy w różnych krajach – mówiła prezydent. – Nie uznaję tych wyborów. Ich nie można uznać. To byłoby jak uznanie wejścia tutaj Rosji, podporządkowania Gruzji Rosji.
Przebywający w więzieniu były prezydent Micheil Saakaszwili także zaapelował do rodaków o masowe protesty.
To nie jest czas, by smucić się z powodu tego, jak zostaliśmy oszukani. Teraz jest czas na wielkie protesty, które pokażą światu, że walczymy o wolność i że jesteśmy narodem, który nie toleruje niesprawiedliwości. Mamy zbyt mało czasu – napisał na swojej stronie były polityk, który został skazany za nadużywanie władzy.
Gruzińskie Marzenie
Premier Gruzji Irakli Kobachidze, w wywiadzie dla BBC odrzucił zarzuty o sfałszowanie wyborów parlamentarnych i określił wyniki, kwestionowane przez opozycję, jako przytłaczające zwycięstwo jego partii Gruzińskie Marzenie.
Nieprawidłowości zdarzają się wszędzie – stwierdził Kobachidze, dodając, że spośród ponad 3,1 tys. lokali wyborczych incydenty odnotowano jedynie w kilku okręgach. Przekonywał też, że elektroniczny system liczenia głosów, który został po raz pierwszy użyty w sobotnich wyborach, uniemożliwia fałszerstwa.
Oczywiście musimy zająć się tymi nieprawidłowościami, do których doszło w dniu wyborów lub wcześniej. Ale zasadniczo wybory były zgodne z zasadami prawa i zasadami demokratycznego głosowania – stwierdził premier.
Europa zainteresowana sytuacją
Na wydarzenia w Gruzji zareagowano za granicą. W niedzielę przedstawiciele parlamentów kilku europejskich krajów oraz Kanady w wspólnym oświadczeniu stwierdzili, że wybory „nie były ani wolne, ani sprawiedliwe”.
Szef unijnej dyplomacji, Josep Borrell, zaapelował do Centralnej Komisji Wyborczej Gruzji o zbadanie zarzutów dotyczących nieprawidłowości w trakcie wyborów parlamentarnych w tym kraju. Podkreślił, że w ostatnich miesiącach Gruzini wykazywali swoje unijne aspiracje oraz przywiązanie do wartości demokratycznych.