R E K L A M A
R E K L A M A

Życie też ma trzaski. Rozmowa z JACKIEM CHMIELEWSKIM

Rozmowa z JACKIEM CHMIELEWSKIM, kolekcjonerem płyt winylowych, prowadzącym kanał YT dr Audio PL.

Fot. archiwum prywatne

– Pamiętasz swoją pierwszą czarną płytę?

– „Nowy Rozdział” Kombi z 1983 roku. Od tego wszystko się zaczęło.

– Ile masz płyt w swojej kolekcji?

– Kilka tysięcy, ale odkąd zacząłem prowadzić sklep i brać udział w giełdach płytowych, to granica między kolekcją domową a tym, czym handluję, każdego dnia się rozmywa.

– Od 2016 do 2023 r. sprzedaż winyli wzrosła z 13,1 mln do 49,6 mln sztuk. To niemal 300 proc. w górę w ciągu 8 lat. Do łask, głównie w Wielkiej Brytanii, wracają też płyty CD. Jak to wyjaśnić?

– Doniesienia o śmierci płyt winylowych były przedwczesne. Dziś kupują je głównie ludzie w wieku 20 – 25 lat. Osoby starsze, które pamiętają czasy nagrywania przebojów z radia na domowy sprzęt, bo nic nie było w sklepach, cały czas zafascynowane są przede wszystkim streamingiem, który daje dostęp do całej muzyki świata. Wystarczy jednak problem z internetem i wszystko znika. Dlatego w zalewie rzeczy wirtualnych, przez co ulotnych, ludzie szukają czegoś prawdziwego i namacalnego. Albumy sprzed lat wydawane na winylu zamieniły się w muzyczny strumień. Zalewa to nasze domy i część osób powiedziała stop niekończącej się wiązance utworów z playlist.

– Czy gromadzenie winyli to snobizm?

– Można chyba tak powiedzieć. Znam nawet osoby, które zbierają płyty, a ich nie słuchają. To jest dopiero snobizm! Moje zdanie jest takie, że muzyka musi żyć! Nie należy trzymać jej pod kloszem, tylko intensywnie ją przeżywać.

– Winyle zapewniają lepszą jakość dźwięku?

– Jakość dźwięku czy charakter brzmienia mogą być zbliżone i trudne do rozróżnienia. Dużo zależy od odtwarzacza CD, gramofonu, przetwornika cyfrowo-analogowego, a także od wkładki, igły i ramienia gramofonu. Dobry stream będzie grał równie dobrze jak CD, ale różnicę robi właśnie ten rytuał, który pojawia się przy słuchaniu winyli. Anton Corbijn, fotograf Depeche Mode, U2 i Toma Waitsa, powiedział: – Kiedy byłem młodszy, kupowałem album na winylu, zabierałem go do domu i żyłem z nim.

– Co ludzi ciągnie do winyli? – Całokształt. Już samo zdobywanie płyt jest czymś niesamowitym. Szukamy winyli na giełdach, pchlich targach, u znajomych, rodziny, kupujemy na aukcjach w internecie. Potem, jeśli są brudne, myjemy je, czasami sklejamy rozerwaną okładkę. Od 10 lat sam organizuję giełdy płytowe w Polsce, na YouTubie prowadzę swój kanał dr Audio PL i obserwuję pewien widoczny trend. Przybywa ludzi, którzy chcą mieć płyty, takie małe dzieła sztuki, przy sobie.

– Winyle trzeszczą. Co w tym takiego miłego?

– To działa uspokajająco. Badania wykazują, że trzaski winylu i trzaski palącego się drewna mają zbliżone cechy w paśmie 2 – 8 kHz. Ponad trzy czwarte badanych przyznało, że słuchanie trzasku płyty wywołuje u nich poczucie komfortu, bo kojarzą ten dźwięk z ciepłem ogniska lub kominka. Poza tym, jak przypominał zawsze John Peel, słynny prezenter radiowy, życie też ma trzaski.

– Ale to dość kłopotliwe, bo żeby słuchać muzyki z płyt, trzeba mieć sporo sprzętu. Kiedyś te wszystkie gramofony i wzmacniacze były koszmarnie drogie. Kupowało się je w Peweksie albo trzeba było wystać je w długich kolejkach.

– Urodziłem się w latach 70. i dobrze pamiętam historie ludzi, którzy kilka dni czekali we Wrześni pod fabryką Tonsilu, żeby kupić tam głośniki. To samo działo się przecież w fabryce Unitry w Łodzi. Ze wszystkim było pod górkę, wszystko było utrudnione. A dziś słuchanie muzyki przychodzi bardzo łatwo. Może za łatwo? Jest też taki żart rysunkowy. Po co kupiłeś winyla? Po to, żeby maksymalnie utrudnić sobie życie.

– Jak dziś w ogóle zacząć przygodę ze słuchaniem winyli? Jest jakaś uniwersalna rada?

– Przede wszystkim trzeba zastanowić się, czy mamy czas na słuchanie muzyki w domu. Przy muzyce z winyli ciężko jest pracować. Czekanie na zmianę strony, cisza po skończonej płycie powodują, że to jest czas wyłącznie na muzykę i wyłączenie się. Jeśli masz małe dzieci albo pracujesz w terenie, to lepiej o winylach chwilowo zapomnieć. Pamiętajmy też, że jakość gramofonów z marketu udających styl retro jest tragiczna, tanie plastikowe gramofony mogą głęboko rozczarować wielu z was.

– A jak kupować używane winyle, żeby nie stracić?

– W sprzedaży bezpośredniej – obejrzeć płytę, posłuchać jej, jeśli to możliwe. W internecie – sprawdzać, kto i co nam sprzedaje, czy ma dobrą reputację. Dokładnie czytać treść aukcji, oglądać zdjęcia lub poprosić o dodatkowe zdjęcia płyt.

– Łatwo wydać kilkaset złotych na używane płyty. Co zrobić, żeby potem nie żałować? Nowe winyle są bardzo drogie.

– A będą coraz droższe. Wiele kolekcji rozproszyło się, a cenne płyty zostały powyrzucane i porozdawane. Teraz to wraca. Ludzie kupują, szukają. A jednak się kręci – chciałoby się powiedzieć po tych doniesieniach o śmierci płyty winylowej.

– Na starych winylach można ponoć nieźle zarobić. Kolekcjonerzy z Polski jeżdżą po Europie i skupują płyty w Berlinie, Amsterdamie, Monachium, które potem z zyskiem odsprzedają w Polsce.

– Żyliśmy długo za żelazną kurtyną i wartościowe płyty docierały do Polski w małej liczbie. Nie powstały liczne, istotne kolekcje. A w Europie wyprzedają się teraz potomkowie czy rodziny kolekcjonerów. Tam płyty były tańsze i na wyciągnięcie ręki. Tego jest tam dużo. W Polsce czasami też trafiają się prawdziwe rarytasy. Warto przejrzeć rodzinne zbiory i pójść do dziadka na strych. Niewykluczone, że znajdziemy tam prawdziwe skarby. 

2025-08-28

Tomasz Barański