Ania Rusowicz: „Na końcu jest wybaczenie”
Ania Rusowicz (42 l.) w poruszającym wywiadzie dla VIVY! po raz pierwszy opowiada o swojej drodze do odnalezienia siebie – o samotności, depresji, duchowej przemianie i sile intuicji. Artystka podkreśla, że życie, które prowadzi, jest częścią większego planu, a trudne doświadczenia można przekuć w coś dobrego. – Los rozdaje karty, którymi gramy. Nie zawsze są to asy. Musimy nauczyć się grać tymi, które dostaliśmy. Dla Rusowicz trudne doświadczenia były nieodłączną częścią drogi do siebie: – Nauczyłam się każde cierpienie czy trudną sytuację przekuwać w coś dobrego. Nawet jeżeli nie miałam wpływu na to, co mnie spotykało. Próbowałam zrozumieć, dlaczego. Chociaż na początku zawsze jest bunt. W wybaczeniu, jak sama mówi, kryje się siła: – Na końcu jest wybaczenie i dalsza droga. O wybaczenie jest najtrudniej, bo to proces, a nie akt jednorazowy. Można wybaczyć trochę mniej lub trochę więcej, drugiego dnia wycofać wybaczenie, trzeciego znowu wybaczyć. Ciąg uczuć…
Święta na dwa domy
Sebastian Karpiel-Bułecka i Paulina Krupińska udowadniają, że w świecie show-biznesu można łączyć życie rodzinne z intensywną karierą. Sławne małżeństwo dzieli czas między Warszawę a Podhale, co w okresie świątecznym oznacza, że ich Boże Narodzenie rozgrywa się „na dwa domy”. – W Warszawie ubieram choinkę już w Mikołaja, żeby się nią nacieszyć (…). U nas te święta są więc na dwa domy – mówi w rozmowie z Newserią. Dla piosenkarza najważniejsze jest jednak nie samo dekorowanie domu, ale bliskość rodziny i duch świąt: – Skupiamy się bardziej na istocie tych świąt, bo przecież to są ważne święta (…), natomiast prezenty w tym czasie nie są u nas najważniejsze. To jest miły dodatek dla najmłodszych członków rodziny i oczywiście kupujemy je dzieciom, ale sobie już to darujemy. Zwraca uwagę także na komercyjny wymiar świąt, który – jego zdaniem – psuje klimat tego wyjątkowego okresu: – Teraz, gdy się już z końcem października wchodzi do sklepu czy wychodzi na miasto, to siłą rzeczy te święta z każdej strony nas otaczają (…). Święta spędzą więc w gronie najbliższych w Zakopanem, a sylwestrowy wieczór tym razem upłynie piosenkarzowi na scenie.
Tak pracują Badach i Kwaśniewska
Kuba Badach (49 l.) i Ola Kwaśniewska (47 l.) to jedna z najgorętszych par polskiego show-biznesu. Od lat udowadniają, że związek oparty na szacunku i czułości może iść w parze z sukcesem artystycznym, bowiem Aleksandra napisała teksty do ostatniej płyty swojego męża. Efekty ich pracy były natychmiast zauważalne. Album „Radio Edit” debiutował na 4. miejscu listy Olis i okazał się sporym sukcesem. Badach przyznaje, że współpraca z żoną zmieniła jego twórczość: – Jeżeli tekst sprawia, że piosenka idzie o szczebelek wyżej, a w przypadku Oli to jest… kilka pięter wyżej, to jestem szczęśliwy. Udało nam się stworzyć team – mówi artysta. Twórczy duet powstał naturalnie, bez planu i presji, a ich wspólne sesje studyjne stały się nowym rytuałem, który wzmacnia zarówno związek, jak i muzykę. Choć są jedną z najbardziej rozpoznawalnych par w Polsce, żyją spokojnie i pielęgnują swoje codzienne rytuały. Jednym z nich jest świąteczna choinka: – Choinka jest zawsze w tym samym miejscu – na balkonie. Prezentem już będzie to, że spędzimy czas razem. To jest najpiękniejsze – mówi Badach na łamach Faktu.
Margaret o świętach bez wiary
Małgorzata Jamroży, czyli Margaret (34 l.), kilka lat temu podjęła decyzję, która wywołała spore zainteresowanie w mediach – dokonała apostazji, formalnie występując z Kościoła. Artystka jasno mówi, że nie wierzy w Boga i nie czuje się częścią wspólnoty religijnej. – Jestem osobą niewierzącą i za fair konsekwencję tego uważam wypisanie się z grupy, do której już nie należę (…). Nie wierzę w Boga, więc się nie modlę. A jak umrę, to nie pójdę ani do piekła, ani do nieba, po prostu umrę. Cóż za wytchnienie. Brak wiary przekłada się również na jej podejście do świąt Bożego Narodzenia. Nie uczestniczy w religijnych ceremoniach ani tradycyjnych obchodach, zamiast tego spędza ten czas w gronie najbliższych, w spokojnej i luźnej atmosferze. – Jestem apostatką, więc nie spędzam świąt, które mają otoczkę ceremonialną. U mnie święta wyglądają tak, że raczej oglądamy sobie film „Kevin sam w domu”, spędzam czas z rodziną, ale nic specjalnego, tak szczerze. Sorry – przyznała w rozmowie z Super Expressem.
54 lata i w rozkwicie
Agata Kulesza (54 l.) jest w szczytowej formie aktorskiej, ale już zaczyna pracować nad swoim przyszłym spokojnym życiem: – Chciałabym być aktywna jak najdłużej, bo mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Na razie wciąż czuję się młodo i uważam, że 54-letnia kobieta to kobieta w sile wieku, w rozkwicie. Ale na emeryturę też mam cudowny plan. Jej marzeniem jest spędzić jesień życia w gronie przyjaciół, w specjalnie zaprojektowanym domu dla seniorów, w którym każdy poczuje się komfortowo i bezpiecznie: – Planujemy wygrać dużo pieniędzy, żebyśmy mogli sobie wybudować własny dom starców. W ten sposób nie będziemy obciążać opieką naszych bliskich i będziemy razem żyć wśród zieleni gdzieś blisko morza. Zamieszkamy w pięknych bungalowach z basenem pośrodku, żebyśmy mogli sobie popływać, jak już będziemy mieli trudności z chodzeniem. Żartujemy sobie, że nawet jeśli niektórzy z nas będą powtarzać po raz ósmy te same anegdoty, to nic nie szkodzi, bo reszta i tak nie będzie ich pamiętała. Wiadomo, że z czasem zaczniemy dziwaczeć, ale na szczęście bardzo się kochamy. Wierzę, że w tym naszym domu spokojnej starości będzie bardzo wesoło.