Według informacji z Dziennika Gazeta Prawna, istnieje możliwość, że wkrótce rodzice, którzy odmawiają szczepień dzieci, będą otrzymywali mandaty. Główny Inspektorat Sanitarny już wprowadził zmiany w sposobie gromadzenia danych dotyczących nieszczepionych dzieci i teraz rozważa również zmianę systemu kar.
Dr Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny, zauważa, że dotychczasowy obraz liczby zaszczepionych dzieci był niepełny. Teraz jednak sytuacja ma ulec zmianie – do centralnej bazy danych trafi numer PESEL oraz adres dzieci niezaszczepionych. Dzięki temu możliwe będzie bezpośrednie dotarcie do rodziców, zachęcanie ich do szczepień oraz monitorowanie, które szczepienia dzieci otrzymały oraz czy przyjęły wszystkie wymagane dawki.
GIS uważa, że obecny system karania jest zbyt skomplikowany i czasochłonny. Proces od decyzji o nałożeniu kary do jej egzekucji może trwać nawet kilka lat. Zdaniem Grzesiowskiego mandaty powinny być nakładane bezpośrednio przez sanepid, co umożliwiłoby szybsze działanie.
Prof. Marcin Czech, specjalista epidemiologii i były wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej, rozważa, czy w Polsce mogłyby się sprawdzić przepisy obowiązujące w Australii. Tam rodzice niezaszczepionego dziecka ponoszą pełne koszty leczenia, jeśli zachoruje ono na chorobę, przeciwko której nie zostało zaszczepione.
Czemu rodzice boją się szczepień?
Zdaniem prof. Włodzimierza Guta, wirusologa, największy problem stanowi wszechobecna dezinformacja i poruszanie tematów medycznych przez niekompetentne media.
Wielu ludzi korzysta z tych informacji, które najmocniej oddziałują na ich emocje, często wykorzystując techniki straszenia. Niestety, mity i dezinformacja, np. dotyczące rzekomego związku między szczepieniami a autyzmem (który został już dawno obalony), ciągle krążą w przestrzeni publicznej – powiedział w wywiadzie dla Polska News.
Jak tłumaczy wirusolog, choć szczepimy się dla własnego dobra, to trzeba mówić głośno, że tylko niewielka liczba szczepionek rzeczywiście zmniejsza ryzyko zarażenia. Większość szczepionek zmienia przebieg choroby, co sprawia, że jest ona łagodniejsza dla organizmu. Choroba nie staje się całkowicie nieistotna, ale odporność na nią jest lepsza. Każda szczepionka też niesie ryzyko wystąpienia efektów ubocznych, które mogą pojawić się z częstotliwością od kilku do kilkunastu procent.
Mimo to, jesteśmy przekonani, że ryzyko to jest stosunkowo niskie, zdarzające się raz na 10 tysięcy przypadków, co sprawia, że korzyści związane ze szczepieniem zdecydowanie przeważają nad ryzykiem – dodał prof. Guta.