R E K L A M A
R E K L A M A

Niezwyczajna premiera. Tayor Swift i „The Life of a Showgirl”

Przypomina o sobie Taylor Swift i znów z charakterystycznym dla siebie rozmachem. Po słabszej dla piosenkarki tegorocznej 67. edycji Grammy, w której – mimo nominacji w sześciu kategoriach – w żadnej nie triumfowała, znów ustanawia muzyczne rekordy.

Źródło: Flickr

Wydała 12. longplay, jeśli nie liczyć czterech albumów nagranych przez nią na nowo pod szyldem innej wytwórni. Płyta nosi tytuł „The Life of a Showgirl” („Życie artystki estradowej”) i jeszcze zanim trafiła do sklepów, zajęła pierwsze miejsce w liczbie przedpremierowych zamówień do odsłuchu, które melomani składają na portalu Spotify. Kiedy już longplay oficjalnie zadebiutował, a stało się to 3 października, każdy fan chciał go od razu mieć. W ciągu zaledwie 24 godzin od premiery tylko w USA rozeszło się 2,7 miliona egzemplarzy (fizycznych i cyfrowych). Żaden inny album w 2025 roku nie sprzedawał się tak szybko.

Do sukcesu longplaya przyczynił się film „The Official Release Party of a Showgirl” („Oficjalna impreza inauguracyjna artystki estradowej”), który wszedł do kin w ponad 100 krajach i był wyświetlany – także w Polsce – jedynie od 3 do 5 października.

Najbardziej zainteresowane muzycznym obrazem były młode kobiety, które są głównymi fankami Taylor Swift. W USA, gdzie film można było obejrzeć w 3702 kinach, stanowiły one 88 proc. publiczności. Amerykanie zwykle w statystykach zwracają uwagę na strukturę rasową badanej społeczności. Tym razem nie było inaczej i wyliczyli, że 70 proc. widzów było białych.

Przychody z dystrybucji filmu w USA i Kanadzie wyniosły 34 miliony dolarów, a poza tymi krajami zamknęły się kwotą 13 milionów dolarów. Były więc wyższe niż wpływy z innych wyświetlanych w tym czasie produkcji. Filmowi Taylor Swift musiały nawet ustąpić miejsca na topie obsadzone gwiazdami hity „Koszmarek” z Dwayne’em Johnsonem (6,2 mln dol.) i mocno reklamowany thriller „Jedna bitwa po drugiej”, w którym grają Leonardo DiCaprio i Sean Pen (11,1 mln dol.).

W Polsce film nie cieszył się takim samym powodzeniem jak za Atlantykiem. W niektórych kinach tylko kilkanaście miejsc było zajętych. Ale to może dlatego, że wyświetlano u nas angielską wersję bez polskich napisów, a ceny biletów były wyższe niż na inne premiery.

Pomysłodawczynią i reżyserką filmu „The Official Release Party of a Showgirl” jest Taylor Swift, która – ubrana w czerwoną bluzkę, czarą minispódniczkę i czarne buty – opowiada kolejno o każdej z 12 piosenek, które ukazały się na płycie. Po zapowiedziach rozbrzmiewają omówione nagrania, a na ekranie oglądamy piosenkarkę, która do każdego utworu jest inaczej ubrana i sfilmowana w innym otoczeniu. Akcji jednak nie ma. Swift jedynie wykonuje parę ruchów lub przesyła widzom całusa, po czym zapis się powtarza. Oglądamy kilkakrotnie te same sekwencje aż do finału utworu. Na takim tle wyświetlane są kolejne fragmenty tekstu. Zatem nie są to typowe teledyski ze zmieniającymi się kadrami. Konwencja mało atrakcyjna, zwłaszcza dla kogoś, kto chce, żeby na ekranie coś się działo.

Ciekawe są natomiast wstawiane co kilka utworów migawki z pracy piosenkarki nad teledyskiem do kompozycji „The Fate of Ophelia” („Los Ofelii”), która otwiera longplay „The Life of a Showgirl”. Utwór nawiązuje do losów Ofelii, bohaterki dramatu „Hamlet” Szekspira, która topi się w jeziorze. Swift uważa, że obecnie taką przybitą przez troski kobietę, jaką przedstawił w swoim dramacie słynny angielski autor, dałoby się wyprowadzić z traumy i uratować. Dlatego daje granej przez siebie bohaterce klipu szanse na dalsze życie. „Już nie tonę w bólu, bo przybyłeś po mnie” – śpiewa bohaterka piosenki z nadzieją na lepszy los.

Na otwarcie teledysku widzimy Swift na obrazie w muzeum. Piosenkarka leży na brzegu strumyka, otoczona roślinnością. Następnie wstaje, bo ktoś ją woła przez megafon, a za chwilę pojawia się w czerwonym błyszczącym estradowym body, żeby zatańczyć w garderobie, a następnie na klubowej scenie. Później, ubrana w długą srebrną suknię, płynie statkiem, na którym walczy na szable, a następnie rzuca się do wzburzonej wody. Wreszcie schodzi z niebieskich schodów otoczona tancerkami, które żonglują kołami ratunkowymi. Na koniec ponownie tańczy i szaleje w hotelowym apartamencie, aby w finale teledysku zrelaksować się w wypełnionej wodą wannie.

Prace nad filmem trwały trzy tygodnie, a piosenkarce towarzyszyli tancerze i wokaliści, którzy odbyli z nią rekordową, pod względem przychodów, trasę „The Eras Tour” (2023 – 2024; wpływy ponad 2 miliardy dolarów). Jeśli ktoś nie był na jednym z polskich koncertów tego tournée (1 – 3 sierpnia 2024 na Narodowym), to miał możliwości obejrzenia fragmentów „The Eras Tour” w tak samo zatytułowanym filmie dokumentalnym w reżyserii Sama Wrencha.

„Bardzo dobrze mi się pracowało z ekipą tancerzy zaangażowanych na moje koncerty, a ponieważ tournée zainspirowało kilka piosenek, które wtedy skomponowałam, wydało mi się słuszne zaprosić tych samych artystów do studia, żeby razem ze mną wystąpili w klipie do nagrania «The Fate of Ophelia»” – mówiła Swift.

Utwory, które trafiły na płytę „The Life of a Showgirl”, powstały w większości w Szwecji, kiedy wokalistka była na koncertach w Europie. Wtedy też odnowiła kontakty z producentami Maxem Martinem i Shellbackiem, przy których pomocy nagrywała płyty „Red” (2012), „1989” (2014) i „Reputation” (2017). Razem z nimi skomponowała i wyprodukowała nowy longplay. Martin i Stellback nie tylko pełnili rolę współproducentów, lecz także towarzyszyli jej w sesji w roli instrumentalistów. Pierwszy grał na klawiszach, a drugi na gitarze, perkusji i basie. Poza nimi w składzie grupy akompaniującej było ponad 40 innych muzyków, którzy grali zarówno na instrumentach elektrycznych, jak i akustycznych.

Należy przypuszczać, że teraz, kiedy album „The Life of a Showgirl” miał niecodzienną, bo filmową premierę, a zapowiadał go efektowny teledysk z piosenką „The Fate of Ophelia”, również inne nagrania doczekają się prawdziwych klipów. Nie tylko ze sfilmowaną Swift, lecz także barwną akcją, godną wokalistki tej rangi, co ona. 

2025-10-18

Grzegorz Walenda