R E K L A M A
R E K L A M A

Mistrzowski makaron. Co łączy truskawki z Wimbledonem?

Bywalcy angielskiego kortu lubią dodać do tego tradycyjnego deseru kieliszek szampana. Sędziowie podczas meczów rozgrywanych nie tylko przez Igę Świątek, ale i innych zawodników, niejednokrotnie musieli upominać kibiców, by ci powstrzymali się od otwierania szampana w trakcie gry. 

Fot. Wikimedia, domena publiczna

Zdarzyło się któregoś razu, że korek wystrzelony z butelki z siłą pocisku wylądował na korcie. Co więcej, w ciszy, która z reguły panuje na korcie, charakterystyczny odgłos strzelającego korka mógłby zdekoncentrować tenisistów. – Będę wspominać ten dźwięk i rozpoznam go nawet wyrwana ze snu – żartowała Iga już po swoim zwycięstwie na Wimbledonie.

Truskawki ze śmietaną nie powodują na szczęście takiego zamieszania i są od dziesięcioleci kulinarnym symbolem angielskiego turnieju. I chociaż, jak podają organizatorzy, zjada się ich tam co roku niemal trzy miliony sztuk, to teraz może się to zmienić. Wszystko za sprawą tylko z pozoru niewinnego zdania, które padło z ust naszej tenisistki podczas pomeczowego wywiadu po jej wygranej z Amerykanką Danielle Collins. Zapytana wtedy o to, co zje na kolację i czy pozwoli sobie na jakieś odstępstwo od diety, Iga Świątek odpowiedziała: – Mam swoje ulubione danie. To makaron z truskawkami. Polska zawodniczka tłumaczyła, że makaron, truskawki i odrobina jogurtu – to jest po prostu pyszne. Wtedy jeszcze Iga nie była świadoma, że oto rozpętuje największą kulinarną rewolucję od czasów pamiętnej bułki z bananem wylansowanej przez naszego skoczka narciarskiego Adama Małysza.

Na talerzu

Internet zareagował błyskawicznie, sieć zalały memy, czyli stworzone przez internautów dowcipne obrazki. Na jednym z najzabawniejszych Iga pozuje z wręczonym jej na Wimbledonie trofeum w kształcie dużego talerza. Na środku naczynia autor umieścił oczywiście makaron z truskawkami. Polacy byli obrotem spraw na Wimbledonie zachwyceni: „Odżyły wspomnienia z dzieciństwa”; „To moje ulubione letnie danie” – pisali rozentuzjazmowani w sieci. Inni zwracali uwagę, że zamiast jogurtu wolą dodawać śmietanę, ale to już był spór wyłącznie o didaskalia. Polska długa i szeroka i politycznie podzielona zjednoczyła się na moment wokół miłości do makaronu z truskawkami. Nie było przez chwilę prawicy, nie było lewicy – był zjednoczony front miłośników dania, które przynajmniej raz w roku pojawia się na stole niemal w każdym polskim domu i którego dobrego imienia jesteśmy gotowi bronić jak niepodległości. Nikomu nie przeszkadzało nawet to, że makaron z truskawkami swój rodowód ma w głębokim, biednym PRL. Pysznych truskawek był ci u nas zawsze co lato dostatek, a tanich makaronów (pamiętnych dwu- i czterojajecznych) też z reguły w sklepach nie brakowało. Co ciekawe, naiwni klienci przez lata myśleli, że te dwa lub cztery jajka, które dodawano do mąki, przypadały na kilogram mąki. Musiał dopiero runąć PRL, by jakiś technolog żywności wyjaśnił w wywiadzie prasowym, że cztery jajka w makaronie owszem były, ale nie na kilogram, tylko na całą tonę mąki. Takie to były czasy, ale i tak makaron z truskawkami będziemy wspominać z rozrzewnieniem.

Zbrodnia w kuchni

Dobrze znana pod naszą szerokością geograficzną potrawa, o której z taką dumą opowiadała na korcie w Wimbledonie Iga, wywołała jednak w świecie konsternację, szok i niedowierzanie. „To powinno być zakazane jako zbrodnia na włoskiej kuchni” – orzekli kuchenni ortodoksi. Nawet bez próbowania upierali się, że łączenie wytrawnego makaronu ze słodkimi truskawkami to najpierw mordowanie tradycji kulinarnej, a potem cierpienie dla każdego wykwintnego podniebienia. Mylą się ci, którzy sądzą, że Włosi, którzy znają jedynie wytrawne makarony (czyli na słono, nie na słodko), wyłącznie potępili w czambuł polską wariację. Tuż po zwycięstwie Igi na trawiastym korcie Wimbledonu organizatorzy turnieju we Włoszech skontaktowali się z naszą tenisistką: – Właśnie odebrałam SMS od dyrektora Italian Open, który powiedział mi, że w związku z moją wygraną w przyszłorocznym menu znajdzie się makaron z truskawkami – przekazała dziennikarzom tenisistka. A więc to nie koniec makaronowej sagi i za niespełna rok, gdy w Rzymie będą mierzyć się ze sobą najlepsi zawodnicy, znów usłyszymy o polskim daniu. Zjeść je w wersji włoskich szefów kuchni to może być nie lada gratka.

Mimo wątpliwości co do walorów smakowych makaronu z truskawkami znaleźli się w szerokim świecie śmiałkowie gotowi odtworzyć mistrzowskie danie w zaciszu swoich kuchni. Do grona chętnych na żywieniowe eksperymenty dołączyła nawet redakcja wpływowego „New York Timesa”. Amerykańska gazeta nie tylko opublikowała na swoich łamach dokładny przepis, ale i podała polską nazwę dania, by niosła się w świat. Internauci przyznali temu daniu cztery na pięć gwiazdek, a słowom zachwytu w komentarzach nie było końca: „Makaron? Dobry. Truskawki? Dobre. Cukier dobry. Co w tym daniu może być nie tak”. O makaronie z truskawkami wypowiedziała się w artykule redakcji z Nowego Jorku także polska szefowa kuchni i autorka książek kulinarnych Adriana Marczewska. – To jedno z tych dań, które pamięta każde polskie dziecko – podkreśliła. – Dla mnie jest to potrawa głęboko sentymentalna, ale też zaskakująco kompletna. Ma wszystko: węglowodany, owoce, nabiał, cukier i ogromną dawkę nostalgii. To po prostu smak polskiego lata.

Dopiero wtedy, gdy w „New York Timesie” o wartościach odżywczych i smakowych makaronu wypowiedzieli się eksperci, ekipa Igi Świątek zorientowała się, że świat ogarnęło nowe makaronowe szaleństwo. Wspominała o tym w TVN psycholożka naszej tenisistki Daria Abramowicz. Notabene, ona woli makarony w bardziej tradycyjnym, włoskim wydaniu i nie podziela zachwytów swojej podopiecznej dla oryginalnego owocowego dania. Dziennikarki stacji ESPN na żywo przeprowadziły w programie test. Jedna stwierdziła, że danie jest okropne, druga dała mu cztery na dziesięć punktów. Podobną próbę podjęła dziennikarka CNN Paula Newman: – Wybacz, Polsko, to nie mój smak – stwierdziła po spróbowaniu. Ale kto by się tym przejmował! My wiemy swoje, a poza tym makaron z truskawkami przygotowywał już wtedy cały świat, efektami dzieląc się w sieci.

Reklama, promocja, pieniądze

Po owym pospolitym ruszeniu nadeszła pora na tak zwany real time marketing: tak określa się wszelkie działania promocyjne produktu czy usługi, w których wykorzystuje się nawiązanie do bieżących wydarzeń. Im szybciej, tym lepiej. I tak premier Donald Tusk wrzucił do sieci zdjęcie ulubionego dania Igi, którym miał posilać się, jednocześnie oglądając finałowy mecz Wimbledonu. Makaron na talerzu premiera wyglądał tak ładnie, że niektórzy zaczęli podejrzewać, iż nie był nawet wcześniej ugotowany, a fotografia to jedynie PR-owa ustawka. Ulubiony makaron Igi trafił też błyskawicznie do niejednego restauracyjnego menu: osobiście serwował je gościom restauracji w podwarszawskim Konstancinie Adam Gessler. Inny lokal w stolicy zachęcał: Przez cały tydzień serwujemy makaron z truskawkami dla tych dzieci, które marzą o trenowaniu tenisa. Który rodzic się nie skusi? Z kolei Modest Amaro – sądząc po zdjęciach publikowanych w sieci – serwuje makaron z truskawkami obsypany jadalnymi kwiatami. Ewa Wachowicz w swoim przepisie wymienia jeden składnik, o którym nie wspomniała Iga: to palone masło, którym należy polać ugotowany al dente makaron i które ponoć nadaje prostemu daniu wykwintnego smaku.

Lepszy niż pierogi

Makaron z truskawkami okazał się też znacznie gorętszym daniem niż pierogi, które w kosmos zabrał nasz dzielny astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski. Analitycy Instytutu Monitorowania Mediów policzyli, że w ciągu zaledwie kilku dni, między 5 a 9 lipca, wątek dotarł do niemal dwudziestu pięciu milionów zagranicznych internautów. To aż dziesięć razy więcej niż zasięg informacji o „astropierogach” (tak je nazwano) Sławosza. Najwięcej, bo aż jedenaście milionów osób, usłyszało o polskim przysmaku w Wielkiej Brytanii. Całkiem spore zainteresowanie makaron wywołał także w Stanach Zjednoczonych: przeczytało tam o nim niemal sześć milionów osób. Na kolejnych miejscach znalazły się Indie, Włochy i Niemcy. 

2025-07-23

Andrzej Ryś