Piosenka pochodzi z jego drugiej płyty, zatytułowanej „Can’t Slow Down” (1983), która otworzyła mu drogę do światowej sławy. A słowo, którego wymowę opanował, to „Łódź”. Kilkakrotnie z dumą wymieniał nazwę miasta, w którym 5 lipca zaśpiewał, udowadniając, że tydzień nauki nie poszedł na marne.
Koncert nie mógł się jednak rozpocząć inaczej niż od innego światowego hitu z tej samej płyty, który nosi tytuł „Hello”, bowiem „Say Hello to the Hits”, czyli „Przywitajcie się z hitami”, to tytuł trasy piosenkarza, w której ramach odwiedził Polskę. Zorganizowała ją korporacja koncertowa Live Nation, która nie wiadomo dlaczego zabroniła kobietom wnoszenia na obiekt torebek, co – nietrudno się domyślić – było dla większości z nich kłopotliwe.
Ale zostawmy na boku tę drobną niedogodność i skupmy się na koncercie, tym bardziej że 76-letni Lionel Richie zaprezentował się w Atlas Arenie nadzwyczaj korzystnie. Miał dobry nastrój i na luzie śpiewał przeboje, które niejednemu melomanowi poprawiły humor i przypomniały młode lata.
Niewiele zmienił się od czasów, kiedy zaczynał muzyczną karierę w soulowo-funkowym zespole The Commodores. Ma wciąż bujne, elegancko uczesane ciemne włosy i czarne wąsy. Ubrany był w ciemne spodnie i T-shirt, ale parę razy zmieniał wierzchnie okrycie. Zaczął koncert w białym surducie, później włożył czarną kurtkę, a pożegnał się z widzami w czerwonej marynarce.
Towarzyszył mu sprawnie grający pięcioosobowy zespół. Jego członkowie zapewniali na tyle bogaty akompaniament, że nie wyczuwało się braku orkiestry, którą słychać w niektórych płytowych nagraniach piosenkarza. Czasami Richie przygrywał sobie na jednym z dwóch klasycznych fortepianów – białym lub czarnym.
Grupa The Commodores zadebiutowała w 1968 roku, a trzy lata później towarzyszyła na estradach formacji Jackson 5, w której stawiał pierwsze kroki Michael Jackson. Richie był w The Commodores wokalistą, grał na saksofonie i klawiszach, a także komponował przebojowe ballady, które stały się jego znakiem rozpoznawczym. Jednym z najpopularniejszych jego utworów z tego okresu jest „Easy”. Piosenkę nagrało wielu artystów. Najpopularniejszą wersję wydał w 1992 roku na singlu zespół Faith No More (z tytułem „I’m Easy”).
W płytowym katalogu The Commodores – liczącym 14 krążków – są również inne słynne ballady Richiego, takie jak „Three Times A Lady”, „Sail On” i „Still”. Wszystkie muzyk przedstawił w Atlas Arenie. Sprawiał wrażenie, że dobrze czuje się na scenie i miał świetny kontakt z publicznością.
„Dowiedziałem się, że nazwa tego miasta oznacza pływający statek” – nawiązał ponownie do z trudem wyuczonego słowa. – „Najbardziej byłem zaskoczony, że nad Łodzią świeci słońce i jest tu ciepło, a nawet gorąco. Tymczasem ostrzegano mnie, że w tej części Polski przeważa niska temperatura i na ogół pada”.
Odmienna od zapowiadanej aura była najwyraźniej po jego myśli. „Atmosfera dzisiejszej Łodzi przeczy regułom” – skomentował pogodę. – „Muszę coś na ten temat skomponować. Panują idealne warunki na perfekcyjny show!”.
Richie był członkiem The Commodores do roku 1982. Wtedy też miał premierę jego pierwszy longplay solowy. Do tej pory wydał pod swoim nazwiskiem 10 płyt. Ostatnia jak na razie – zatytułowana „Tuskegee” – ukazała się w 2012 roku.
Zanim zaprezentował hit „Endless Love”, który miał premierę na singlu w 1981 roku, żalił się, że od wielu lat bez skutku namawia Dianę Ross do ponownego wykonania z nim tego utworu na estradzie, bo poprzednio śpiewali razem jedynie w studiu. Była członkini żeńskiego zespołu The Supremes nie wyszła na scenę również w Łodzi, więc Richie poprosił widzów, żeby mu towarzyszyli. „Bądźcie dziś Dianą Ross!” – krzyknął do mikrofonu, zanim zaintonował zwrotkę. Publiczność nie zawiodła. Zresztą z powodzeniem śpiewała razem z nim także inne jego hity, ku radości piosenkarza, którego aktywność widzów mile zaskoczyła. „Ludzie ostatnio wynajdują niepotrzebnie powody, aby się spierać” – nawiązał piosenkarz do panujących na świecie konfliktów. – „Musimy się połączyć, cieszyć się sobą i żyć w zgodzie!”
Po takich słowach był dobry moment na zaprezentowanie piosenki „We Are the World” będącej symbolem relacji, jakie powinny panować między ludźmi, opartych na wzajemnej życzliwości, zaufaniu i szczerości. Niewykluczone, że wielu widzów w Atlas Arenie właśnie z tym utworem najbardziej artystę kojarzy. Richie skomponował go wspólnie z Michaelem Jacksonem. W studyjnej sesji, która odbyła się pod okiem Quincy’ego Jonesa, wzięli udział topowi amerykańscy wykonawcy (m.in. Bruce Spring steen, Paul Simon, Cyndi Lauper, Tina Turner, Bob Dylan…), a dochód ze sprzedaży singla z „We Are The World”, który miał premierę 7 marca 1985 roku, przeznaczono na pomoc dla głodujących mieszkańców Afryki. Cztery miesiące po premierze „We Are the World” odbyły się legendarne charytatywne koncerty „Live Aid” w Londynie i Filadelfii, podczas których też odśpiewano „We Are the World”. Wtedy przy mikrofonach były estradowe sławy, a w Atlas Arenie zastąpiła je publiczność.
Na finał Richie zaprezentował przebój „All Night Long (All Night)” z longplaya „Can’t Slow Down”, za który otrzymał dwie nagrody Grammy. Piosenkarz ma też po jednym złotym gramofonie za nagrania „Truly” i „We Are the World”.
„Dziedzictwo Lionela jest szerokie” – powiedział o dokonaniach piosenkarza Lenny Kravitz, kiedy w 2022 roku wprowadzał go do Rockandrollowej Izby Sławy. – „Jego piosenki są w sercach niejednego melomana. Tworzą bogaty i różnorodny śpiewnik”.
Również w 2022 roku Richie otrzymał Nagrodę Gershwina przyznawaną kompozytorom przez amerykańską Bibliotekę Kongresu. Ponadto uhonorowano go tytułem Ikony Amerykańskich Nagród Muzycznych i wprowadzono na Czerwony Dywan Czarnej Muzyki i Rozrywki.