75-letnia Józefa mieszkała w poniemieckim domu w Nowych Biskupicach koło Słubic od czasów zasiedlania Ziem Zachodnich po drugiej wojnie światowej. Handlowała domowym winem, co przysporzyło jej popularności w pewnych kręgach i sprawiło, że mogła być uznawana za osobę na swój sposób zamożną. Jej dom znajdował się blisko wysypiska, ale chętnym na wino to nie przeszkadzało. Choć żyła samotnie, utrzymywała kontakty z sąsiadami, głównie rolnikami. Mimo wieku radziła sobie z gospodarstwem i okazjonalnie pomagała mieszkańcom, zwłaszcza Eugeniuszowi P., kryminaliście z okolicy, opiekując się czasem jego dziećmi.
Józefę ostatni raz widziano 1 kwietnia 1992 roku, gdy odbierała mleko od sąsiadów i kupowała kwiaty na imieniny Grażyny, jednak u solenizantki się nie pojawiła. Cztery dni później, zaniepokojeni tym, że od kilku dni nie odbierała mleka, sąsiedzi odwiedzili jej dom (przed nimi byli jeszcze dwaj znajomi Józefy, ale sądzili, że nie zastali gospodyni). Zauważyli ślady włamania. W mieszkaniu znaleźli ciało właścicielki.
Józefa została zamordowana, a jej mieszkanie splądrowano. Policję i pogotowie wezwano natychmiast, a lekarz stwierdził śmierć przez uduszenie. Sekcja zwłok to potwierdziła. Śledczy uznali rabunek za główny motyw, lecz trudno było ustalić, co zginęło. Prokurator ujawnił ślady włamania łomem – sprawcy wyłamali drzwi i zaatakowali ofiarę w pokoju. Zabezpieczono liczne ślady, w tym dowody na zacieranie śladów krwi. Przeprowadzono wywiady posesyjne na terenie Nowych i Starych Biskupic. Początkowo przesłuchiwano głównie stałych bywalców tego domu, którzy zaopatrywali się w wino. Niewiele te przesłuchania dały i kryminalni przystąpili do typowań ewentualnych sprawców zabójstwa.
Jednym z podejrzanych był Eugeniusz P., którego bliskie związki z ofiarą potwierdziło wielu świadków. Józefa pomagała mu w opiece nad dziećmi. Podczas przeszukania jego domu zatrzymano Michała T., recydywistę, którego poznał w więzieniu i który od kilku dni przebywał na przepustce. Znaleziono ubrania ze śladami krwi, łom użyty do włamania oraz przedmioty mogące pochodzić z przestępstw. Analiza obrażeń na głowie ofiary wykazała zgodność z uderzeniami tym łomem, co potwierdził eksperyment śledczy. Rana cięta była odzwierciedleniem kształtu ostrza odgiętego na tym łomie. Był to kluczowy dowód w sprawie. Śledztwo wykazało, że dzień przed zbrodnią widziano dwóch mężczyzn w pobliżu domu Józefy. Jednym z nich był Eugeniusz P., którego zatrzymano kilka dni później. Zeznał, że sprawcą był jego kolega z więzienia. Obaj przyznali się do winy, a wizja lokalna z Eugeniuszem P. ujawniła przebieg zdarzeń. Zaskakujące było rozbieżne zeznanie współsprawcy – twierdził, że włamał się dopiero 5 kwietnia i zastał w domu zwłoki Józefy, po czym uciekł, podczas gdy Eugeniusz P. miał czekać w zagajniku. Dowody jednak wskazywały, że zabójstwo miało miejsce już 1 kwietnia.
Eugeniusz P. wyrzucał wspólnikowi, że po odkryciu zwłok nie podpalił mieszkania, przez co mogli zostawić ślady. Michał T. w dalszych zeznaniach całkowicie go pogrążył – Eugeniusz nie miał alibi na czas zabójstwa 1 kwietnia między godz. 10 a 14. Na podstawie zebranych dowodów prokurator rejonowy w Słubicach zastosował wobec obu podejrzanych tymczasowy areszt i postawił im zarzut zabójstwa z art. 148 § 1.
Policjant, który gościł w moim programie, apelował do widzów o pomoc. Chodziło o informacje dotyczące dwóch mężczyzn widzianych 1 kwietnia 1992 roku między godz. 9 a 14 na trasie Słubice – Drzecin – Stare Biskupice i jadących dalej drogą leśną do Nowych Biskupic. Druga prośba dotyczyła osób, które między 1 a 5 kwietnia widziały Eugeniusza P. i Michała T. w pobliżu domu ofiary. Niestety, telewizyjna publikacja nie wniosła wiele do śledztwa. Z moich notatek wynika, że Eugeniusz P. został skazany na 15 lat więzienia, a jego wspólnik na 8 lat.