R E K L A M A
R E K L A M A

Chińczycy o Polsce. Co sądzą o naszym narodzie?

Shengmiao Yu znakomicie mówi po polsku. Przyjechała na studia wiele lat temu i od razu poczuła różnicę między Polską i Chinami. Miała pokonać pociągiem 300 kilometrów z Warszawy do Katowic.

Fot. YouTube

– Stwierdziłam, że pewnie jedzie się jakąś godzinę lub półtorej. Dojechałam po trzech czy czterech godzinach. Pierwsze wrażenie na temat Polski: wasze pociągi jeżdżą bardzo, bardzo wolno. Do tego jeszcze się spóźniają.

* * *

Na szczęście reszta doświadczeń jest miła. – Często Polacy zadają mi pytanie: Jak ja się czuję w Polsce? Powiem tak: Macie duży potencjał. Mieszkam w Katowicach i widzę, jak Katowice zmieniały się przez siedem, osiem lat. Na początku, kiedy przyjechałam, nie było tu nic. Jedyną ładną rzeczą była moja uczelnia. Dlatego cały czas siedziałam w domu i się uczyłam, bo praktycznie nie miałam dokąd wyjść. A teraz jedna galeria handlowa, druga galeria, dobrze urządzony rynek, strawa kulturowa i ulica Mariacka, gdzie często spędzam czas. To ładne miejsca. Trzeba to docenić. Często mówię znajomym, że Polskę warto zwiedzać – Wrocław bardzo ładny, Kraków już dobrze znany, Warszawa, Zakopane, Mazury, Gdynia, Gdańsk, Sopot, także region kaszubski.

* * *

– Jedzenie też mi się podoba – mówi Shengmiao Yu. – Nie ukrywam, jest dość tłuste, ale bardzo smaczne. Podobne do chińskiego, bo w chińskiej kuchni również mamy pierogi, kisimy kapustę, herbatę z mlekiem też mamy. Inny przybysz z Państwa Środka, Lei Huanqi, który u nas używa imienia Tomek, przyjechał do Polski w 2017 roku. Twierdzi, że była to wola Boga. – W Chinach nie możemy wierzyć, w co chcemy, w naszym kraju główną wiarą są komunizm i ateizm. Jako chrześcijanin byłem w bardzo trudnej sytuacji. Wspomina, jak podczas modlitwy usłyszał głos, bardzo wyraźny, że powinien wyjechać do Polski. Tak zrobił.

* * *

Nie znał języka. – Przez pierwszy rok nic nie rozumiałem. Na zakupy chodził tylko do Biedronki i Lidla, bo tam nie trzeba było rozmawiać ze sprzedawcami, a w kasie płacił kartą, nigdy gotówką. Pomogły kursy językowe w Toruniu i w Krakowie. Pewnego dnia na zajęciach zbudował po polsku takie zdanie: – Bardzo podoba mi się Kraków, bo Kraków jest bardzo malutkim miasteczkiem. W porównaniu z dwunastomilionowym Xi’an rzeczywiście mógł wydawać się mikroskopijny.

* * *

Pierwsze, z czym Chińczycy kojarzą Polskę, to wybuch drugiej wojny światowej, mówi Tomek, ponieważ o tym dzieci uczą się w szkole. Za to Maria Skłodowska- Curie jest uważana za Francuzkę. On kiedyś też tak myślał. Dziś zna już więcej Polaków, np. Roberta Lewandowskiego, bo jest wielkim fanem piłki nożnej, popularnej również w Chinach, mimo że chińskie drużyny są bardzo, bardzo słabe.

* * *

W przeciwieństwie do Shengmiao Yu, Tomek nie przepada za naszą kuchnią. Owszem, pierogi są, ale niezbyt dobre, szczególnie te z truskawkami czy jagodami. Na ich wspomnienie wyraźnie się krzywi. Według niego pierogi muszą być z mięsem lub warzywami, na słono.

* * * 

Zapytany, co łączy Chińczyków i Polaków, odpowiada bez zastanowienia – upodobanie do ciągłego narzekania. – Ja rozumiem, życie w Chinach jest naprawdę trudne. Nie ma ośmiogodzinnego dnia pracy, większość ludzi pracuje od 9 rano do 9 wieczorem – mamy takie określenie „9,9,6”, czyli od 9 do 9 przez sześć dni w tygodniu. W dzieciństwie Tomek spędzał czas z babcią i z psem, tata i mama cały dzień pracowali. Kiedy podpisałem umowę [o pracę w Polsce] i zobaczyłem tylko 40 godzin co tydzień, pomyślałem, że to nie jest prawda. Poza tym w Chinach panuje wysokie bezrobocie wśród młodzieży. No i chińskie płace. Tomek zna dane sprzed trzech lat – 600 mln Chińczyków zarabiało, w przeliczeniu na naszą walutę, mniej niż 500 zł. A tyle nie wystarcza na wynajęcie mieszkania, nawet w mniej prestiżowym mieście niż Pekin czy Szanghaj. Dlatego młodzi nie chcą zakładać rodzin, nie chcą mieć dzieci. W szkołach też harówka. – Gdy przygotowywaliśmy się do chińskiej matury, uczyliśmy się od 7 rano do 20, czasami do 22. A potem jeszcze zadanie domowe. Mam przyjaciółkę, jest nauczycielką. Ona powiedziała, że w Polsce w szkole nie można bić dzieci. A w Chinach to normalne. Jeżeli dzieci na zajęciach rozmawiają albo nie słuchają nauczyciela, od razu są bite. O ile więc Tomek podziela niezadowolenie Chińczyków, to nasze biadolenie jest dla niego co najmniej dziwne. – Nie rozumiem Polaków, że jeszcze narzekają, że jeszcze za ciężko.

* * *

On dziękuje Bogu, że pozwolił mu tu zamieszkać. – W Polsce nie ma na co narzekać – mówi. Mamy demokrację, mamy wybór. Zły rząd można zmienić po czterech latach. – To jest najlepsze. Cały czas chcę o tym mówić, o wolności. 

2025-03-28

E.W. na podst. Chiński EQURS Lingo, Entr.pl/ YouTube.com