R E K L A M A
R E K L A M A

Kuracja powiększająca. SUV-y od Volkswagena

Dodatkowe centymetry mają znaczenie! Może nie zawsze, ale w przypadku najnowszego SUV-a Volkswagena zdecydowanie tak. O ile sprawdzany kilka miesięcy temu Tiguan nie przypadł mi do gustu, tak jego bliski, ale bardziej wyrośnięty kuzyn Tayron pozostawił o wiele lepsze wrażenie.

Fot. Maciej Woldan

Rodzinny wóz z Wolfsburga oferowany jest w wielu wariantach napędowych. Choć teoretycznie najbardziej pasuje do niego dopracowany diesel, to Niemcy ostatnio mocno promują hybrydy typu plug-in. Czy to ma sens?

W poprzedniej generacji niemieckich SUV-ów mieliśmy dwa Tiguany. Małego i dużego z dopiskiem Allspace, z wydłużonym rozstawem osi i nadwoziem. Stylistycznie samochody były właściwie identyczne i trudno je było odróżnić. W Volkswagenie postanowiono, że wprowadzając kolejną generację, warto oddzielić w stanowczy sposób mniejszy i tańszy wariant od obszernego i droższego. I tak narodził się „lepiej odżywiony” brat Tiguana o nazwie Tayron. Kuracja powiększająca wypadła super, bo Tayron – patrząc z profilu – ma o niebo ciekawszą, bardziej atrakcyjną sylwetkę od Tiguana, do którego nijakiego wizerunku nie mogłem się przekonać. Pozbawiony charakteru wygląd tak mi przeszkadzał, że popularnego, doskonale sprzedającego się w Europie SUV-a mianowałem „królem nudy”, czego nie mogę powiedzieć już o Tayronie.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-06-26

Maciej Woldan