R E K L A M A
R E K L A M A

Kawał małego elektryka. Recenzja Hyundaia Instera

Trzeba było poczekać, ale w końcu, w 2025 roku, na nasze drogi wyjeżdżają elektryczne samochody, jakich brakowało. Stosunkowo niedrogie, małe – ale zaskakująco przestronne, zgrabne, nieźle wykończone, o ciekawym wyglądzie...

Fot. Maciej Woldan

Stworzone do codziennego użytkowania, kiedy temat zasięgu w długich trasach nie jest kluczową kwestią. W prężnie rozwijającym się segmencie aut Hyundai Inster chce wyznaczać trendy i być stawianym za wzór. Po pierwszych jazdach prasowych wiem, że ma solidne podstawy, by zmierzyć się z realizacją tak ambitnych planów.

Polityka prowadzona przez większość koncernów samochodowych w celu zachęcenia kierowców do poznawania świata aut elektrycznych przyniosła odwrotny skutek. Zniechęcenie. Przykładów „nowych, elektrycznych otwarć”, kiedy kolejne marki wprowadzały na rynek bardzo drogie, najczęściej masywne SUV-y o luksusowym charakterze, było mnóstwo. Jak pokazał rynek, nie tędy droga. Bo choć takie ekskluzywne wozy imponowały technologiami, to szybko – całkiem słusznie – wytykano im dwie rzeczy. Przestrzelone, horrendalnie wysokie ceny, przez co mogli myśleć o nich nieliczni, i niesatysfakcjonujące zasięgi jak na duże, rodzinne auta, które aż prosiły się, żeby służyć w wakacyjnych podróżach. Sam wielokrotnie na to pomstowałem i jak mantrę powtarzałem, że brakuje małych, tanich, ale dopracowanych elektryków, które wydają się mieć najwięcej sensu w promowanej, żeby nie powiedzieć narzucanej, elektromobilności. I do których zasilanie prądem pasuje jak ulał, a nie jawi się jako uciążliwość zmuszająca nas do pewnych wyrzeczeń…

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-04-10

Maciej Woldan