Ponad 100 osób zginęło we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga w wyniku ogromnej powodzi. Ulewne deszcze sprawiły, że rzeki i jezioro Tanganika wystąpiły z brzegów. Zalały wioski i zniszczyły domy. Tysiące ludzi musiało uciekać. W niektórych miejscach nie działa telefonia komórkowa, co utrudnia niesienie pomocy.
W tym rejonie trwają także walki między armią a rebeliantami. Wiele osób już wcześniej uciekło przed przemocą. Władze ostrzegają, że przez powódź może dojść do wybuchu chorób i głodu. To nie pierwsza taka tragedia – w tym roku , w kwietniu powódź zalała też stolicę kraju, Kinszasę.