Najważniejszym celem François Bayrou jest utworzenie „rządu interesu publicznego”, tak szerokiego jak to możliwe, mimo kryzysu politycznego. Rządu, który przetrwa nie trzy, ale 30 miesięcy do wyborów prezydenckich w 2027 roku. Ten niestrudzony obrońca przezwyciężania podziałów między prawicą i lewicą musi znaleźć sposób i pójść na niejeden kompromis, aby ustabilizować kraj zaledwie tydzień po bezprecedensowym, od 1962 roku, wotum nieufności dla rządu.
10 grudnia podczas spotkania w Pałacu Elizejskim, na które Emmanuel Macron zaprosił przywódców wszystkich partii, z wyjątkiem Francji Niepokornej (La France Insoumise, LFI) i klanu Le Pen, François Bayrou przedstawił propozycję paktu politycznego. Partie nie będą próbowały obalać rządu, a ten w zamian nie użyje niesławnego artykułu 49.3 konstytucji (pozwalającego na „przepychanie” ustaw bez zgody parlamentu). Proponował też, aby w pierwszej kolejności podjąć pracę nad tematami, które nie wywołują kontrowersji, takimi jak edukacja, a dopiero później zająć się bardziej problematycznymi kwestiami, jak emerytury czy imigracja.
Jednak prezydent potrzebował aż trzech spotkań i więcej niż 48 godzin, jak przewidywano, aby podjąć decyzję, mimo że obaj politycy są sojusznikami od dawna. W 2017 roku Bayrou zrezygnował z kandydowania w wyborach prezydenckich i poparł Macrona. Dziś założyciel i szef ugrupowania MoDem ma nadzieję, że znów uda mu się przyjść z pomocą prezydentowi, tym razem ratując jego drugą kadencję w obliczu kryzysowej sytuacji. Przede wszystkim musi jak najszybciej zapewnić Francji budżet na rok 2025 mimo ograniczonych możliwości, wynikających z pogorszenia stanu finansów publicznych. W parlamencie chciałby zjednoczyć lewicę (poza LFI) dla swojej proeuropejskiej i społeczno-reformistycznej linii. Chrześcijański demokrata ma również zamiar ułagodzić Marine Le Pen. Była szefowa Zgromadzenia Narodowego zawsze czuła się traktowana z szacunkiem w ich kontaktach. Nie zapomniała, że w imię pluralizmu udzielił jej poparcia podczas wyborów prezydenckich w roku 2022 i krytykował propozycję zakazania jej sprawowania funkcji politycznych.
Od czasu niespodziewanego rozwiązania parlamentu 9 czerwca, które określił jako „niezrozumiałe w oczach Francuzów”, Bayrou wierzy, że może odegrać rolę opatrznościowego męża stanu, który zjednoczy scenę polityczną i nawiąże dialog z różnymi grupami społecznymi. Nowy szef rządu ma za sobą 40 lat kariery politycznej, w tym trzy kampanie prezydenckie. Był już radnym, przewodniczącym rady departamentu Pyrénées-Atlantiques, posłem do Parlamentu Europejskiego i wreszcie burmistrzem Pau od roku 2014. Pełnił też funkcję ministra sprawiedliwości w roku 2017, ale pozostał na stanowisku zaledwie 37 dni ze względu na skandal z fikcyjnymi stanowiskami w Parlamencie Europejskim.
François Bayrou podkreśla, że nie można rządzić wbrew narodowi. Uważa, że można przeprowadzać reformy, nie tracąc poparcia społecznego – mówi Patrick Mignola, jego zastępca w MoDem. Nowy premier chce działać w ekspresowym tempie. Swoim współpracownikom zapowiedział, że planuje szybko – najlepiej do poniedziałku – sformować pierwszą wersję rządu, a w przyszłym tygodniu przyjąć specjalną ustawę, która umożliwi tymczasowe rozwiązanie najbardziej palącego problemu: kwestię finansów publicznych do czasu przyjęcia budżetu, aby uniknąć całkowitego paraliżu państwa.