Za nami już szesnasta edycja znanego z TVP programu rozrywkowego „Voice of Poland”, co można by przetłumaczyć jako „Głos Polski”. Ten jeden jedyny głos, o którym przynajmniej przez najbliższe miesiące będzie naprawdę głośno. I który – zapewne – będziemy słyszeć nieraz z polskiego eteru, bo zwycięzca kończy show wykonaniem własnej piosenki.
Finałowy odcinek w niedzielny wieczór otworzyła francuska piosenkarka Zaz (45 l.) często nazywana „współczesną Édith Piaf”. Zakwalifikowano do niego pięcioro wykonawców, a całość podzielono na trzy rundy. W pierwszej każdy śpiewał dwie piosenki. Pomiędzy wykonaniami uczestnicy odczytywali swój list do osoby bądź osób, którym dedykowali ten występ. Na początek na scenę wyszedł Mateusz Jagiełło (26 l.). Długowłosy, sympatyczny chłopak z Łowicza rozpoczął od dynamicznej rockowej piosenki „Whole Lotta Love” zespołu Led Zeppelin – wykonał ją razem ze swoimi trenerami: Baronem (41 l.) i Tomsonem (42 l.). Mateusz ma żonę Marysię i córeczkę Helenkę, na co dzień pracuje w lokalnym radiu, a w czasie wolnym razem z żoną zajmują się prowadzeniem parafialnej scholi. Wakacje spędzają na pielgrzymkach. Swój drugi występ w pierwszej rundzie Mateusz zadedykował tacie, a widzowie w studiu i przed telewizorami usłyszeli przebój zespołu Aerosmith – „Cryin’”. Gromkie oklaski były całkowicie zasłużone.
Kolejny finalista to Łukasz Reks (31 l.), podopieczny Kuby Badacha (49 l.). Jest doświadczonym wykonawcą, na scenie towarzyszył między innymi Katarzynie Cerekwickiej. Studiował wokalistykę jazzową w Akademii Muzycznej w Gdańsku. Śpiewa w zespole No Saints, komponuje. To doświadczenie było słychać, ale i widać na scenie: nie tylko świetnie śpiewał, ale i znakomicie się ruszał. Finałowy występ zaczął od piosenki „I wish” Steviego Wondera, kolejny utwór o wymownym tytule „When I need you” (Kiedy cię potrzebuję) Roda Stewarta zadedykował swojej żonie Isabelle.
Żaneta Chełminiak (28 l.) była w show podopieczną Anny Karwan (39 l.), piosenkarki, która też kiedyś dotarła do finału „Voice of Poland”. Żaneta sięgnęła po wielki taneczny przebój niezapomnianej Whitney Houston „I Wanna Dance with Somebody (Who Loves Me)”. Na scenie towarzyszyła jej trenerka. Swój ostatni występ i piosenkę duetu Moloko „Sing it back” zadedykowała swoim trzem siostrom. Chełminiak nie udało się przejść do finałowej rundy.
Trenerem Hanny Kuzimowicz (20 l.) był Michał Szpak (35 l.), który w 2011 roku w programie „X Factor” zajął… drugie miejsce. Trudno nie zauważyć, że mimo to jest jednym z najbardziej znanych w Polsce artystów. Hania to zdolna młoda osoba, która śpiewa od piątego roku życia. Kiedyś jednak zamilkła na dwa lata, bo usłyszała od kogoś surową krytykę. Tamte słowa podcięły jej na chwilę skrzydła, ale na szczęście zwyciężyła pasja do śpiewania i determinacja. „E piu ti penso” Andrei Bocelli (67 l.) to utwór, który Hanna zaśpiewała w finale razem ze swoim trenerem. Rywalizację zakończyła piosenką Sinéad O’Connor „Nothing Compares 2 U”, którą zadedykowała mamie.
Jasiek Piwowarczyk to 27-latek z Krakowa. Swoją przygodę ze śpiewem rozpoczął w chórze, w którym śpiewał aż dziesięć lat. Skończył szkołę muzyczną II stopnia w klasie wokalu w Krakowie, jest absolwentem Szkoły Musicalowej Macieja Pawłowskiego i wokalistyki jazzowej na Akademii Muzycznej w Katowicach. To jego drugie podejście do popularnego show. W poprzedniej edycji zrezygnował tuż przed tzw. blindami, czyli ślepymi przesłuchaniami, kiedy trenerzy słuchają uczestników odwróceni do nich plecami. Wtedy zjadł go strach, tym razem szedł jak burza. Fani programu ze wzruszeniem wspominają jego wykonanie utworu Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”. W pierwszej rundzie Piwowarczyk wspólnie ze swoją trenerką Margaret zaśpiewał piosenkę „Kochana” Renaty Przemyk (59 l.) i Igora Herbuta (34 l.). Kolejny konkursowy utwór, „Bohemian Rhapsody” legendarnej grupy Queen, zadedykował swoim nauczycielom. „Za to, że uczyliście mnie być człowiekiem, zanim nauczyliście być artystą, ten występ jest dla was” – zakończył swoją dedykację. Żeby zmierzyć się z taką legendą jak Queen, trzeba mieć talent na miarę Jaśka Piwowarczyka. Nic dziwnego, że od słuchaczy RMF dostał statuetkę dla ulubionego wykonawcy.
W drugiej rundzie finaliści wykonali polskie piosenki. „To nie ja” Edyty Górniak (53 l.) zaśpiewała Hania Kuzimowicz, z kolei z „Nadzieją” grupy IRA zmierzył się Mateusz Jagiełło. Jasiek Piwowarczyk zaśpiewał przebój Bajm „Szklanka wody”. Łukasz Reks wybrał utwór Natalii Kukulskiej (49 l.) „Im więcej ciebie, tym mniej”. Do trzeciej, decydującej rundy przeszli Hania i Jasiek. W finale wykonali własne utwory. „Mam wrażenie, że bierzesz udział w pucharze poniżenia wszystkich artystów w Polsce” – mówił pół żartem, pół serio Kuba Badach, po tym jak Jasiek zaśpiewał utwór „Ushuaia”. „Trzy razy bardziej” – to autorski singiel Hani, którym zakończyła swoje występy w „Voice of Poland”. Zwycięstwo – statuetka i kontrakt w wytwórni płytowej – powędrowały zasłużenie do Jaśka Piwowarczyka. Skromnego, utalentowanego wokalisty, którego pierwsza autorska piosenka za chwilę podbije radiowe listy przebojów, bo są w niej prawdziwe emocje i chwytliwy refren. Dojście do finału show – bez względu na zajęte miejsce – to szeroko otwarte drzwi do kariery. Ale czy poprowadzą do wielkiej kariery, to już zależy od młodych wokalistów. Od tego, jaki znajdą dla siebie repertuar i czy swoimi piosenkami trafią do uszu i do serc słuchaczy.