Jeśli możemy być z kogoś dumni w światowym futbolu, to bez dwóch zdań taką postacią, zaraz po Robercie Lewandowskim, jest Szymon Marciniak. 42-letni arbiter jest u szczytu popularności i cieszy się olbrzymim szacunkiem w świecie sportu. Jego dokonania, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, są imponujące. Najpierw Marciniak w grudniu zeszłego roku sędziował na mundialu w Katarze. Radził sobie na tyle dobrze, że powierzono mu rozstrzyganie w wielkim finale, gdzie spotkały się Francja i Argentyna. Spisał się na medal. Mimo olbrzymich emocji ani na chwilę nie stracił głowy, podejmował wyłącznie dobre decyzje. Do historii przeszły obrazki, gdy z jednej strony szczęśliwi Argentyńczycy, a z drugiej załamani Francuzi po ostatnim gwizdku ściskali się z Polakiem, gratulując mu fantastycznego – surowego, ale sprawiedliwego – sędziowania. Po mundialowej gorączce Polak nie zwolnił tempa i wciąż był typowany do najważniejszych meczów, ze spotkaniami w europejskich pucharach na czele. Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS) przyznała mu tytuł najlepszego sędziego roku. Wisienką na torcie było zaproszenie Marciniaka do Stambułu na finał Ligi Mistrzów. Dotychczas sędziowania w jednym sezonie dwóch najistotniejszych meczów w światowym futbolu dostąpił tylko słynny brytyjski arbiter Howard Webb w 2010 roku.
Subskrybuj