Minister Paweł Szefernaker po meczu, w którym reprezentacja Polski zremisowała z Pomarańczowymi, przypuścił atak na media publiczne, mając pretensje o to, że gdy kibice okrzykami witali prezydenta Karola Nawrockiego, sprawozdawcy zajęci byli czymś zupełnie innym. A to inne to była prezentacja składów obu drużyn i sędziów. Hymny, pierwszy gwizdek i początek meczu.
Dla tych, którzy nie znaleźli się na trybunach Stadionu Narodowego, lecz śledzili na ekranach telewizorów dwudziestu piłkarzy biegających z piłką lub za piłką, najważniejsze były akcje tego meczu. Kto siedzi w loży VIP czy ma szalik biało-czerwony, a może jest bez szalika, czy to jest minister, czy prezydent – dla kibica to sprawa drugorzędna. Główni aktorzy są na boisku i na nich kierowane są kamery. Tam się dzieje. To śledzi realizator transmisji.
Subskrybuj