R E K L A M A
R E K L A M A

Nawet w oczy wiatr nie wieje [FELIETON OGÓRKA]

Mój Tata był inżynierem hutnikiem. To wyznanie nie ma związku z sentymentami zaduszkowymi ani z Halloween; to raczej tęsknota za porządkiem. O ile bowiem jeszcze zanim w ogóle zacząłem chodzić, to już wiedziałem, że nie będę chodził co rano do huty, o tyle pozostała ona dla mnie ważnym punktem odniesienia: że jest na świecie coś, gdzie wszystko da się wyliczyć, a jeśli czegoś się wyliczyć nie da, to nie można tego w ogóle zacząć.

Fot. Flickr

Tacie udało się wzbudzić we mnie dręczący respekt przed potęgą suwaka logarytmicznego, które to narzędzie zostało ostatnio bohaterem teleturnieju „Awantura o kasę” w kategorii dziwnych rzeczy: „Co to jest?!”. Przyznają Państwo, że postrach dzieciństwa, którego po latach nikt nawet nie rozpoznaje, to nieczęsta satysfakcja i triumf.

Całą resztę tata nazywał „literaturą” i traktował lekceważąco, co sprawiało mi przykrość, bo obejmowało też wszystko, czym ja się zajmowałem. Ale i jakoś mi to imponowało, że w świecie może być coś słuszne obiektywnie, niezależnie od tego, czy to się komukolwiek podoba, czy nie.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-11-07

Michał Ogórek