– Można powiedzieć, że jesteśmy w przededniu trzecich urodzin Teatru Komedii Impro (specjalne spektakle będzie można zobaczyć 3, 4 i 5 października). Trzy lata to wiek, w którym dziecko już nie tylko chodzi, ale nawet biega…
– …krzyczy i komunikuje proste zdania. Można powiedzieć, że tak to wygląda z teatrem – już nie raczkujemy, chodzimy w pełni wyprostowani i uczymy się coraz to nowych rzeczy, otwierając nowe możliwości zarówno dla twórców, jak i dla naszych widzów.
– Mówisz o nowych możliwościach, takich jak warsztaty, które startują już niebawem?
– Tak, 15 października wraca „Środowy reset”, czyli zajęcia typu open dla wszystkich, którzy chcieliby poznać swoje możliwości w zakresie spontaniczności. Prowadzi je nasz aktor i instruktor Remigiusz Jankowski. Tego samego dnia rusza też regularny, ośmiotygodniowy kurs podstaw improwizacji teatralnej, który zakończy się pokazem na naszej scenie.
– Czyli „Środowy reset” jest bardziej dla zabawy, a kurs – dla tych, którzy podchodzą do improwizacji bardziej na poważnie?
– Można tak powiedzieć. Na ten moment mamy dwa rodzaje warsztatów.
– Skoro robimy małe podsumowanie, to przez te trzy lata wydarzyło się mnóstwo rzeczy. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
– Dużo się działo. Z okazji trzecich urodzin będziemy mieli 14. premierę w teatrze. Każda z nich była kolejnym krokiem naprzód i etapem rozwoju zespołu oraz teatru. Nawiązaliśmy współpracę z fantastycznymi twórcami, jak choćby z Wojtkiem Tremiszewskim, który nie tylko przygotował u nas premierę „Wyścigi i pościgi”, ale też dołączył do naszego zespołu. Gościmy też coraz więcej improwizatorów z Polski i ze świata. W grudniu ubiegłego roku odbyła się pierwsza edycja festiwalu Soloimpro.pl, na której gościliśmy artystów ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Austrii i Niemiec.
– Jak na trzylatka, osiągnięcia są imponujące…
– Myślę, że możemy być z siebie dumni, ale oczywiście nie spoczywamy na laurach i działamy dalej.
– Czyli przyszłość przyniesie warsztaty i spektakle urodzinowe, w tym nową premierę. Co możecie o niej powiedzieć?
– Będzie improwizowana, więc jeszcze niewiele wiemy! Oczywiście żartuję… W spektaklu „Peron, czyli tam i z powrotem” widzowie wraz z aktorami wybiorą się w epicką podróż. Destynację wybierze publiczność. Mam nadzieję, że okaże się, iż najważniejsza jest nie przyszłość bohaterów, ale ich przeszłość, nawet ta dotycząca przodków lub wydarzeń, które miały na nich wpływ.
– Czyli na peronie wsiadamy do wehikułu czasu?
– Można tak powiedzieć. Cofniemy się w czasie, a potem wrócimy i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi. Spodziewamy się, że będzie śmiesznie, ale też poetycko, i może trochę nostalgicznie. Spektakl będzie zależał zarówno od zestawu aktorów na scenie, jak i od sugestii, które przyniesie widownia.
– Teatr Komedii Impro to jedyne takie miejsce w Łodzi, a może i w Polsce, gdzie grana jest niemal wyłącznie improwizacja. Czy to dobry pomysł na życie i pracę?
– Zdecydowanie tak. Trzy lata temu podjęłam decyzję o porzuceniu teatru repertuarowego na rzecz teatru improwizacji i absolutnie tego nie żałuję. To forma ciągłego odkrywania, zarówno dla twórców, jak i dla widowni, która nie jest w stanie się znudzić, bo to, co dzieje się na scenie, nigdy się nie powtórzy.
– Jesteś aktorką z doświadczeniem w teatrze scenariuszowym i improwizowanym. Gdzie jest trudniej?
– Na pewno trudno jest zacząć improwizację, zwłaszcza aktorowi, który działa w oparciu o scenariusz. To, co robimy, to swego rodzaju koszmar aktora. Mnie samej śniło się kiedyś, że muszę wyjść na scenę bez scenariusza i prób. Teraz to już nie jest koszmar, a chleb powszedni.
– Ale w improwizacji nigdy nie wiesz, co za chwilę zrobi kolega na scenie. Czy to nie jest frustrujące, kiedy okaże się, że ktoś zburzy twój pomysł?
– Początkujący improwizatorzy często tak myślą. Jednak im bardziej poznaje się improwizację, tym bardziej rozumie się, że współtworzymy spektakl. Pomysł rodzi się tu i teraz, wspólnie. Dokładamy kolejne cegiełki do domku, który budujemy razem. Wtedy nie ma frustracji, jest ogromna satysfakcja ze wspólnego działania.
– A czy bycie improwizatorką pomaga w życiu poza teatrem?
– Myślę, że improwizacja daje bardzo dużo pozytywnego dystansu do siebie i innych. Problemy dnia codziennego przestają mieć tak duży kaliber. Podchodzi się do nich bardziej na zasadzie wyzwania i z przekonaniem, że wszystko da się rozwiązać.
– Wyobraź sobie, że przed Tobą jest tort z trzema świeczkami. Pomyśl życzenie i powiedz je na głos.
– Życzyłabym sobie i teatrowi, żeby przychodziło do nas jeszcze więcej nowych i stałych widzów. Żebyśmy mieli jeszcze więcej wyzwań artystycznych i logistycznych, bo chciałabym, żebyśmy grali jeszcze więcej spektakli. No i kolejnych 103 lat na OFF Piotrkowska!