Policjanci z Trójmiasta odzyskali prywatny samochód rodziny premiera Donalda Tuska, który minionej nocy skradziono w Sopocie. Z ustaleń wynika, że lexus został zlokalizowany przez funkcjonariuszy już kilka godzin po kradzieży – stał zaparkowany na jednym z parkingów w Gdańsku. Mundurowi przygotowali także zasadzkę na wypadek, gdyby na miejscu ponownie pojawili się sprawcy.
Jak przekazała w rozmowie z portalem trojmiasto.pl Karina Kamińska, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, zgłoszenie o kradzieży lexusa wpłynęło do sopockiej policji o godz. 7:40. Na miejsce natychmiast wysłano grupę dochodzeniowo-śledczą, która zabezpieczyła nagrania z monitoringu, zebrała potencjalne dowody i przeprowadziła rozmowy z osobami mogącymi mieć wiedzę o zdarzeniu.
Taktyka przestępców
Jak wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl doświadczony funkcjonariusz policji, kradzieże samochodów zazwyczaj odbywają się etapami i z udziałem kilku osób – jedna przełamuje zabezpieczenia, a inna odprowadza pojazd w wybrane miejsce. W tym czasie złodzieje obserwują auto, sprawdzając, czy nie interesuje się nim policja, a dopiero po jakimś czasie przewożą je do kryjówki. W przypadku lexusa rodziny premiera trójmiejscy policjanci przerwali jednak ten schemat – wieczorem odholowali samochód na bezpieczny parking. I
Inny rozmówca tvn24.pl zwrócił uwagę, że nie musiała to być zwykła kradzież dokonana przez zuchwałych przestępców. Jego zdaniem nie można wykluczyć, iż mogła to być demonstracja ze strony obcych służb, mająca pokazać, że premier jest obserwowany i potencjalnie narażony na zagrożenie.
Co z ochroną?
Skradziony Lexus RX 450h (model AL20) należy do żony premiera, Małgorzaty Tusk, a jego wartość szacuje się na około 150 tys. zł.
Dom premiera w Sopocie, podobnie jak warszawska willa, w której na co dzień przebywa, jest objęty ochroną Służby Ochrony Państwa. Zdaniem mediów kradzież samochodu może mieć konsekwencje nie tylko dla funkcjonariuszy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, lecz także dla ich przełożonych.