Odbiega od stereotypu artysty. Zadbany, elegancki, pogodny. Śmieje się, mówiąc: – A kto powiedział, że artysta musi wyglądać jak kloszard i nie może jeździć dobrym autem? Mieszka trochę w Hiszpanii, trochę w Maroku i Arabii Saudyjskiej, a także w Warszawie. – Tak jest cały czas. Gdy trwa rok akademicki, często jestem w Barcelonie. Prowadzę tam zajęcia z malarstwa ze studentami. Pomaga mi sześciu asystentów. A w Polsce współpracuję ze stołeczną uczelnią Vistula. Ale sporadycznie. Mamy zacieśnić tę współpracę, lecz nie mam na to zbyt dużo czasu. Jego dorobek to kilkaset obrazów. Mówi, że ok. 600. Najczęściej można go spotkać przy sztaludze lub na ścianie. – Maluję na podobraziach płaskich, ale też na 3D, podobnych trochę do stożka. Są to prace, które trochę oszukują błędnik.
Subskrybuj