W 2024 roku Lynch ujawnił, że po dekadach symbiozy z nikotyną cierpi na ciężką rozedmę płuc, która uniemożliwia mu opuszczanie domu, aby reżyserować. Szwankujące zdrowie odsunęło go też od innych pasji: pędzla i dźwięków, tworzenia instalacji. Do pewnego momentu pomocna była tlenoterapia, ale potem artysta – jako palacz, który wciągnął się w nałóg w wieku ośmiu lat, a wymsknął się z jego szponów, dopiero mając 76 – mógł liczyć już tylko na cud. Nie potrafił wyrzec się kopcenia, bo było integralnym elementem jego tożsamości twórczej: – Uwielbiałem zapach i smak tytoniu, palenie papierosów. To była część mojej osobowości malarza i reżysera.
Subskrybuj