– Nie znam swojego ilorazu inteligencji i celowo nie zrobiłem testu. Nigdy nie wiadomo, co z tego wyjdzie – żartował burmistrz Stuttgartu Frank Nopper. – Urzędnik nie musi być najsprytniejszy, ale powinien być kompetentny społecznie – dodał polityk. Jego żarty zdawały się trafiać do publiczności. A wszyscy na widowni mieli iloraz inteligencji co najmniej 130, co plasuje ich wśród najmądrzejszych 2 proc. Niemców. Byli też członkami stowarzyszenia Mensa, które jak co roku zorganizowało spotkanie. Ponad 1000 utalentowanych osób wzięło udział w wycieczkach po fabrykach i obiektach badawczych koncernów (Bosch, Siemens, Porsche, Mercedes), uczestniczyło w kursach języka chińskiego, ale też w nauce gotowania typowych dla Szwabii pierożków. Najinteligentniejsi zgłębili również tajniki miejscowego browaru i piwnic, w których leżakuje miejscowe wino musujące. Wpuszczono ich też na największy plac budowy w Niemczech. Podziemny „Stuttgart 21” ma być najnowocześniejszym dworcem kolejowym na świecie.
Niektórzy uczestnicy spotkania wyrazili swój nonkonformizm ekstrawaganckimi ubraniami. Wśród swoich czują się bezpiecznie, z mniej inteligentną większością społeczeństwa często mają problemy. – Bycie wybitnie uzdolnionym jest ważną częścią naszej tożsamości – mówi Mel Jäger, która w Mensie jest odpowiedzialna za organizację imprez, takich jak ta w Stuttgarcie. Wielu członków stowarzyszenia już w szkole bywa nierozumianymi przez rówieśników. – Wszyscy, oprócz mnie, w klasie uważali, że testy z matematyki są za trudne. Zadawałam sobie pytanie: Co jest ze mną nie tak? – opowiedziała Jäger. Ostracyzm dopadł ją także w pierwszej pracy. Koledzy nie mogli się pogodzić z tym, że jest od nich inteligentniejsza. – Jeśli za szybko myślisz i mówisz, ludzie odbierają to jako kpinę z nich samych – dodała Jäger. Obecny pracodawca Mel należy do Mensy, a firma odnosi duże sukcesy, bo zatrudnia tylko ludzi ze stowarzyszenia.
Członkini Mensy: Szkoły wspierają tylko słabych uczniów
Mel Jäger domaga się, aby Niemcy bardziej dbały o najzdolniejszych uczniów. Jej zdaniem państwo wspiera tylko osoby ze słabymi wynikami w nauce. Szkoły są słabo przygotowane do przyjęcia osób wybitnie uzdolnionych. Niemcy mają niewiele zasobów naturalnych, więc powinny lepiej wykorzystywać zasoby ludzkie. Organizacje powinny być otwarte na ludzi z wysokim IQ i nie oskarżać ich ciągle o arogancję. Jäger dostrzega „istną debatę zazdrości”. Jest niewiele miejsc, w których ludzie z Mensy mogą otwarcie mówić o swojej inteligencji. Nawet niegroźne jej zdaniem stwierdzenia, przykładowo: „Jeśli mam ferrari, to muszę umieć nim jeździć”, innym wydają się aroganckie.
Kontrowersje w Mensa
Założona w Anglii w 1946 roku Mensa International liczy 145 tys. członków w 100 krajach. Niemieckie stowarzyszenie należy do największych krajowych, bo zrzesza 16 tys. członków. Ale w sumie w RFN ponad 1,6 mln ludzi uważanych jest za wysoce uzdolnionych. Większość członków Mensy przeszła test IQ oferowany przez stowarzyszenie. Aby pokonać próg IQ 130, każdy ma trzy próby. Według Jäger niektórzy jeżdżą na testy do innych miast, aby uniknąć podczas testu spotkania z przyjaciółmi lub kolegami i oszczędzić sobie wstydu w przypadku porażki. Dwie trzecie członków to mężczyźni. – Przypuszczalnie kobiety rzadziej podchodzą do testu – twierdzi Jäger.
Ostatnio niemiecką Mensą wstrząsnęły zarzuty, które z inteligencją mają niewiele wspólnego. Na początku roku wyszło na jaw, że jeden z członków przez lata wykorzystywał seksualnie dzieci i młodzież ze stowarzyszenia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Sprawca podobno wykorzystał fakt, że wiele wysoko uzdolnionych nieletnich jest wrażliwych i niepewnych siebie. Jäger była zszokowana, bo domniemanego sprawcę znała od dekady.