Dla mieszkańców okolic Charkowa ciemny dym unoszący się w powietrzu stał się codziennym widokiem. Zastępca naczelnika administracji obwodu charkowskiego, Jewhen Iwanow, wyjaśnił, że miejskie służby oraz straż pożarna dbają o zabezpieczenie dróg, w tym obwodnicy, aby ogień nie zbliżył się do miasta. Co gorsza, sucha i wietrzna pogoda, która panuje w tym regionie od maja, znacząco sprzyja szybkiemu rozprzestrzenianiu się pożarów na dużych obszarach.
Zginął strażak
W samym obwodzie charkowskim mamy 211 miejscowości, które są bezpośrednio zagrożone pożarami. Staramy się je zabezpieczyć, wykopując głębokie rowy wokół zabudowań – opisał.
Jak dodał Iwanow, z powodu takiej taktyki sił rosyjskich tylko we wrześniu w Charkowie zginął jeden strażak, a trzech innych zostało rannych. Rosjanie często ostrzeliwują jedno miejsce dwukrotnie. Pierwszy raz, by wywołać pożar, i drugi, kiedy przyjeżdża straż pożarna – wyjaśnił urzędnik.
Inne ofiary pożarów
Przed tygodniem agencja Ukrinform doniosła o pożarze w rejonie Iziumu, gdzie w gminie Borowa ogień objął także domy. Na jego skutek zginęły cztery osoby, a dwie inne doznały poparzeń. Policja ujawniła, że wśród ofiar znalazły się dwie przesiedlone kobiety oraz para miejscowych.
Po prostu nie zdążyli uciec – płomienie rozprzestrzeniały się w szaleńczym tempie – relacjonował szef wydziału śledczego Policji Narodowej obwodu charkowskiego, Serhij Bolwinow.
Inny podobny ostrzał Rosjanie przeprowadzili drugiego października. Ostrzelali leśnictwo Kupiańsk w obwodzie charkowskim. W wyniku czego wybuchł pożar lasu, który objął już około 15 hektarów – podał Charków Times.
Jak podaje na swojej stronie Państwowa Agencja Zasobów Leśnych Ukrainy, do 1 września wartość szkód i strat w obszarach leśnych spowodowanych działaniami wojennymi wynosi 8,1 miliarda hrywien, czyli około 760 milionów złotych. Największe straty odnotowano w obwodzie charkowskim, gdzie wyniosły one ponad 3,3 miliarda hrywien (około 31 milionów złotych).