R E K L A M A
R E K L A M A

IKONOWICZ: Za wszelką cenę

Pani Ewa walczy o pozostanie w mieszkaniu, które jej córka przepisała na byłego już męża, sprawcę przemocy.

Fot. Twitter

Wcześniej rodzice przepisali mieszkanie na córkę. Dlatego jej matka nie może się pogodzić z myślą, że będzie musiała się wyprowadzić z domu, w którym spędziła z mężem 30 lat. Mąż zmarł, a były zięć wziął pod zastaw lokalu olbrzymi kredyt. Nie spłacał go, więc bank przystąpił do licytacji.

Sam dłużnik, który mieszka już w willi nowej partnerki życiowej, w ogóle się tym nie przejął. Jednak pani Ewa nie wyobraża sobie wyprowadzki i wzięła w bankach 120 000 zł kredytu, by komornik doprowadził do wstrzymania licytacji. Były zięć obiecał, że będzie komornikowi wpłacał na poczet reszty długu, który wynosi pół miliona złotych, 1000 zł miesięcznie, ale nie wpłacił ani złotówki. Zamiast tego… udał się z nową rodziną nad morze, aby trochę odpocząć od kłopotów. Teraz 1000 zł wpłaca również pani Ewa, starając się w ten sposób ocalić dach na głową.

Kobieta spłaca więc co miesiąc 2500 zł rat bankowych plus 1000 zł do komornika. Jest z zawodu laborantką medyczną, analizuje próbki, pobiera krew w kilku placówkach służby zdrowia. Pracuje na okrągło, żeby spłacać długi byłego zięcia, damskiego boksera, któremu jego ojciec, radny, doradza, by ogłosił upadłość konsumencką. Los zdesperowanej byłej teściowej, która z uporem godnym lepszej sprawy spłaca jego długi, by nie wylądować na bruku, nic go nie obchodzi. Tak samo jak gigantyczny dług, którego nie spłaca i nie zamierza spłacać.

Jego ofiara, kobieta w średnim wieku, zapracowująca się na śmierć, zarabia ok. 7000 zł na rękę i gdyby wyprowadziła się z mieszkania, w którym spędziła prawie całe życie, mogłaby coś wynająć, a gdy przejdzie na emeryturę i jej dochody spadną, starać się o pomoc mieszkaniową od miasta, np. TBS (mieszkanie z Towarzystwa Budownictwa Społecznego). I taką strategię jej doradziliśmy, bo pół miliona długu, które wisi nad mieszkaniem, to dług, którego nie sposób spłacić z zarobków laborantki. To kula śniegowa, która prędzej czy później spowoduje licytację zastawu, jakim jest mieszkanie na Żoliborzu.

Ona jednak żyje złudzeniami. Obiecałem wziąć udział w pertraktacjach z niepoprawnym dłużnikiem. Wciąż nie tracimy nadziei, że uda nam się panią Ewę przekonać, by ratowała siebie, a nie mieszkanie, bo ono nie jest do uratowania. 

2024-10-14

Piotr Ikonowicz