Jedynka w europarlamencie i kompromis aborcyjny. Próby PiS-u na minimalizację porażki

Po tym, jak Andrzej Duda zmobilizował Mateusza Morawieckiego do sformowania rządu, premier stanął przed niemal niemożliwą do wykonania pracą. Choć podejmuje on liczne strategie ocieplenia wizerunku swojej partii, obecnie stawka nie toczy się o uzyskanie większości, a o utworzenie rządu w ogóle.

Fot. Wikimedia

Sposobów na to, aby jakkolwiek wyjść z opresji, jest wiele. Zdaje się jednak, iż nie do końca są to satysfakcjonujące rozwiązania, gdyż nawet członkowie klubu Prawa i Sprawiedliwości nie są tak skłonni uwierzyć w obietnice Morawieckiego. Przy tym posiadają odmienne opinie co do powodu politycznego fiaska.

Sposób na „jedynkę”

Mateusz Morawiecki stoi przez zadaniem, które jawi się jako niewykonalne. Zastanowić należy się zatem nad tym, czy istnieje jakakolwiek możliwość, aby sformował on rząd i umocnił swoją pozycję. Do ciekawych wniosków doszła dziennikarka Agnieszka Burzyńska. Według niej jedyna możliwość na to, aby misja Morawieckiego się powiodła, to obiecanie przez niego wszystkim osobom, które zdecydują się na wysunięcie swej kandydatury, „jedynki” do europarlamentu.

Ktoś jednak słusznie w odniesieniu do tej wypowiedzi zauważył, że obiecanie „jedynek” to jedno, a pozostaje jeszcze wiara w to, że rzeczywiście będą one zagwarantowane, a Morawiecki się z tego pomysłu nie wycofa. Co bardziej zorientowani członkowie klubu PiS raczej nie dadzą wiary Morawieckiemu, do którego wielu polityków tej partii nadal ma żal o wcześniejsze konotacje z PO.

Agnieszka Burzyńska dodała, że jej zdaniem taki zabieg ze strony Morawieckiego wcale nie oznacza, że podoła on skompletowaniu większości, ale przynajmniej daje mu szansę na to, aby nie był sam w rządzie.

Co najmniej połowa rządu do zmiany?

Według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” PiS planuje zmienić co najmniej połowę składu rządu. Nowy gabinet ma być przedstawiony przez Mateusza Morawieckiego w najbliższy piątek lub poniedziałek. Prawdopodobne jest to, że PiS zamierza maksymalnie wykorzystać konstytucyjne terminy. Jeden z informatorów „Rzeczpospolitej” zdradził, iż wszystko wskazuje na to, że dojdzie do głosowania i próby zdobycia wotum zaufania. Oznacza to, że nowy rząd tworzony przez obecną opozycję rozpocznie swoje funkcje w połowie grudnia.

Nie jest jeszcze pewne, kto weźmie udział w grudniowym szczycie unijnym – czy będzie to jeszcze Mateusz Morawiecki, czy już nowy premier Donald Tusk. Ostateczną decyzję może podjąć układ kalendarza w ostatnich dniach przed szczytem. PiS raczej podejrzewa, że cała sytuacja ostatecznie zakończy się brakiem większości w Sejmie.

Niektórzy członkowie Prawa i Sprawiedliwości zaznaczają, że nazwiska nowych ministrów mają być niespodzianką i wskazywać na odnowienie kursu tej partii po wyborach, Ma być to część przygotowań do przejścia w tryb opozycyjny. Równocześnie rząd Morawieckiego ma przedstawiać nowe propozycje programowe w ramach tzw. Dekalogu polskich spraw, który miałby stanowić podstawę hipotetycznej nowej koalicji wokół PiS. W poniedziałek Morawiecki przedstawił propozycje dotyczące spraw społecznych i zdrowotnych. Zapowiedział m.in. nowy „Bon rodzicielski” dla rodzin, które mają problemy z posiadaniem dzieci. PiS w ten sposób pokazuje poparcie dla procedury in vitro – potencjalni rodzice w nowym programie mieliby swobodę w wydatkowaniu środków. Inne propozycje to emerytury stażowe, kontynuacja programu Maluch+ czy Ogólnopolska Karta Seniora. Kolejne propozycje mają być prezentowane w najbliższych dniach. To wszystko jest próbą zdobycia poparcia przed nadchodzącym głosowaniem w Sejmie w sprawie wotum zaufania dla nowego rządu.

Nikt nie chce się zadawać z PiS-em

Dla polityków innych ugrupowań PiS jawi się jako trędowaty, do którego nie należy się zbliżać. Premier Mateusz Morawiecki wysłał do liderów partii obecnych w Sejmie listy z zaproszeniem na rozmowy. Jak zaznaczył:

Celem spotkania jest budowanie Koalicji Polskich Spraw, mającej kluczowe znaczenie dla skutecznej realizacji obietnic złożonych Polakom. Prezentowane dotychczas propozycje obejmują szeroki zakres kwestii, zarówno gospodarczych, jak i społecznych – rodzin, edukacji i zdrowia.

Spotkania mają się odbyć w czwartek 23 listopada i piątek 24 listopada, ale zdaje się, że nikt w tym wydarzeniu nie chce uczestniczyć. Miłosz Motyka z PSL zapowiedział, że chce dać Morawieckiemu sugestię, iż póki co jest on jeszcze premierem, lecz za moment stanie się zwykłym politykiem opozycji. Zarówno Konfederacja jak i Lewica także jednoznacznie odmówiły przyjęcia zaproszenia.

Przyczyny porażki

Politycy PiS, z którymi rozmowy przeprowadziła „Rzeczpospolita”, potwierdzają, że przed wyborami w partii odbywały się debaty, czy przyjęty kierunek – między innymi w kwestiach światopoglądowych – nie jest zbyt radykalny i nie spowoduje mobilizacji elektoratu opozycji. Po wyborach premier Mateusz Morawiecki w jednym z wywiadów otwarcie stwierdził, że popiera kompromis aborcyjny. Warto tu przytoczyć wypowiedź Horały, o której pisaliśmy TUTAJ. Polityk ma zastrzeżenia co do in vitro, podczas gdy Rafał Bochenek, rzecznik PiS-u, jasno zadeklarował, że poprze projekt związany z tą kwestią.

Istnieją także członkowie, którzy zwracają uwagę, że porażka to głównej mierze wynik braku jednoznacznego kierunku w wielu sprawach, m.in. kwestiach dotyczących zmian w sądownictwie. To stanowisko przede wszystkim polityków Zbigniewa Ziobry, którzy obecnie tworzą wspólny klub z PiS.

2023-11-22

Angora