Ptaki giną od fajerwerków. Ile ofiar pochłonął Nowy Rok?

W okresie sylwestrowym cierpią nie tylko psy i koty, ale także dzikie zwierzęta, a zwłaszcza ptaki, które są narażone na destrukcyjne skutki fajerwerków.

Rys. Tomasz Wilczkiewicz

Ptaki giną od fajerwerków

Jacek Karczewski z organizacji ornitologicznej „Jestem na pTak!” podkreśla, że brakuje dokładnych danych na temat liczby ptaków ginących w tej nocy, jednak szacuje się, że mówimy o milionach. Zwłaszcza w gęsto zaludnionych krajach jak Holandia czy Belgia, gdzie ptaki zimują w dużych skupiskach, obserwuje się tragiczne skutki sylwestrowych fajerwerków.

W Polsce brak jest formalnych zakazów czy ograniczeń dotyczących używania fajerwerków w sylwestra pomimo danych, które wskazują na tragiczny wpływ tego zwyczaju na ptaki. Fundacja „Szklane Pułapki” przeprowadza corocznie akcję „Hangover bird count”, podczas której odnotowuje się wzrost liczby martwych ptaków. Wyniki z 2020 roku pokazują, że liczba ta była 8 razy wyższa niż zazwyczaj.

Jacek Karczewski zauważa, że ptaki padają nie tylko na ulicach, ale również w lasach, parkach czy na dachach budynków. Martwe ptaki szybko znikają z widoku, ponieważ są zjadane lub magazynowane przez drapieżniki. Pokazy fajerwerków wywołują u ptaków panikę na szerokim obszarze, a skutki tego stresu mogą prowadzić do zawałów, zakrzepów, a także złamań.

Ekspert podkreśla, że ptaki doświadczają także cierpień psychicznych z powodu gwałtownych dźwięków i blasku sztucznych ogni, które są dla nich obce i przerażające. Dodatkowo, toksyczne gazy i metale ciężkie emitowane podczas pokazów fajerwerków trują powietrze, co ma negatywny wpływ na ptaki oraz środowisko.

Zdaje się, że co roku coraz więcej osób angażuje się w inicjatywę „Nie strzelam w sylwestra!”. Jednakże czy to przekłada się na zmniejszenie ilości używanych fajerwerków? Niestety ludzie nadal utrzymują przekonanie, że mają pełne prawo do korzystania z fajerwerków w tej jednej wyjątkowej nocy w roku, traktując to jako wielką przyjemność. Chociaż może istnieć większa świadomość szkodliwości sztucznych ogni, to jednak w sylwestra wielu z nich pozostaje obojętnych na ograniczenia.

Głupota ludzka nie zna granic…

Użycie słowa „człowiek” staje się kontrowersyjne, gdy fajerwerki rozbrzmiewają w samym sercu Tatrzańskiego Parku Narodowego. Służby poszukują osób odpowiedzialnych za tragiczne dla zwierząt „zabawy”. Pierwszym znanym przypadkiem, który zwrócił uwagę na śmiertelne skutki fajerwerków dla zwierząt, jest ten mający miejsce podczas sylwestra 1971 roku. W rejonie Barańca w słowackich Tatrach Zachodnich stado 14 kozic zostało przegnane hałasem generowanym przez fajerwerki i petardy. W wyniku bezwładnej ucieczki zwierzęta spadły ze zboczy pobliskiego wąwozu, ponosząc śmierć. Zdjęcia z tego tragicznego zdarzenia pojawiły się w mediach, również przed ostatnim sylwestrem, jednakże nie zdołały zniechęcić milionów ludzi w Polsce do hucznych obchodów Nowego Roku.

Najbardziej kontrowersyjnym incydentem tegorocznego nonsensu był wystrzał fajerwerków w Dolinie Pięciu Stawów. Portal „Tatromaniak” opublikował na swoim koncie na Facebooku nagranie ukazujące skandaliczne zachowanie turystów. Na filmie widać, jak ktoś odpala fajerwerki nad wodą, w samym Tatrzańskim Parku Narodowym, co skłoniło władze parku do zadeklarowanego ścigania sprawcy. Na nagraniu słychać entuzjastyczne okrzyki emocjonalnej grupy.

Nie wydaje się, żeby uczestnicy tego „widowiska” przez moment zastanowili się nad tragicznymi konsekwencjami dla dzikich zwierząt. Mimo świadomości naruszania regulaminu TPN, który zabrania tego typu „rozrywek”, potwierdził to jeden z przewodników po Tatrzańskim Parku Narodowym. Obecnie służby próbują zidentyfikować grupę ludzi, która przeprowadziła ten pokaz ludzkiej nieczułości. Ponadto, anonimowy internauta oferuje nagrodę w wysokości 5 tysięcy złotych za wskazanie sprawcy.

Z kolei Fundacja „Puchaczówka” zlokalizowana w Wyszonowicach (woj. dolnośląskie), zajmująca się leczeniem dzikich zwierząt, doniosła w swoich mediach społecznościowych o tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w wyniku sylwestrowej zabawy.

Ktoś postanowił odpalić fajerwerki w bezpośrednim sąsiedztwie zagrody, w której przebywały chore sarny, co skrajnie przestraszyło te zwierzęta. W wyniku tego incydentu zmarł jeden koziołek, a także dwa leczone ptaki. Marcin Marzec z Fundacji „Puchaczówka” wyraził swoje rozczarowanie i smutek w nagraniu. Podkreślił, że nie jest pewien, czy taki był zamiar strzelających, ale efektem tego działania było nie tylko zabójstwo koziołka, który miał wrócić na wolność, ale także zabicie myszołowa i krogulca. Oba również przeznaczone  były do uwolnienia.

2024-01-15

Na podst. tekstu Darii Siemion i (WA)