„Nieuki i leniuchy”. Tak Kaczyński nazywa opozycję. Czy Tusk go pozwie w trybie wyborczym?

W Centrum Wystawienniczo-Kongresowym G2A Arena w Jasionce obyła się konwencja wojewódzka partii Prawo i Sprawiedliwość. Podczas spotkania przedstawiono kandydatów partii do Sejmu z okręgów 22 i 23 oraz do Senatu z okręgów 54-58. W wydarzeniu uczestniczył m.in. Jarosław Kaczyński, który w bardzo ordynarny sposób wypowiedział się na temat opozycji.

Źródło: YouTube

Zgromadzenie rozpoczęło się od przedstawienia kandydatów PiS-u do Sejmu w okręgach 22 i 23, a także kandydatów do Senatu z regionu Podkarpacie. Po tym preludium, Kaczyński przeszedł do krytyki opozycji, skupiając się przede wszystkim na Donaldzie Tusku. Wyraził przekonanie, że Koalicja Obywatelska kradnie pomysły jego partii, ale nie będzie w stanie ich zrealizować. Miałoby to wynikać z faktu, że politycy KO rzekomo mają radzić sobie gorzej z zarządzaniem publicznymi pieniędzmi niż PiS.

Widzieliśmy to już na debacie

„Rozkradano na vacie, rozkradano na paliwach, rozkradano na wszystkim, czym się da. To było tolerowane, powtarzam, i prawo było tak skonstruowane, że było niezwykle trudno z tym walczyć” – wyliczał Kaczyński. Przyznajmy, że jego taktyka była bardzo podobna do tej, którą mogliśmy zaobserwować na odbywającej się w poniedziałek debacie TVP. Politycy PiS próbują zachęcić do siebie wyborców poprzez nieustanne krytykowanie opozycji oraz demonizowanie postaci Tuska. Kaczyński zarzucił chociażby stawianie relacji z Berlinem ponad interes Polski, co również niejednokrotnie mogliśmy już usłyszeć.

W dalszej części wypowiedzi Kaczyński oskarżył opozycję, że nie działa w interesie Polski. Według niego, opozycja dzieli społeczeństwo ze względu na różne cechy: miejsce zamieszkania, wiek czy statusu społeczny. Zarzucił również swoim przeciwnikom politycznym antypolskość i postawy sprzeczne z demokracją.

Również wypowiedź ta brzmi ciekawie na tle już przytoczonej wyżej debaty. Wielu niezależnych dziennikarzy jak i polityków bezsprzecznie określiło to wydarzenie jako przesycone propagandą PiS-u. Pytania natomiast ułożone były w taki sposób, aby to właśnie partia Kaczyńskiego miała szansę wypaść najlepiej, choć jak wiemy, tak się nie stało.

Wicepremier podważył zdolności opozycji do sprawowania władzy w Polsce, stawiając to w kontraście do PiS-u.

„Nie ma większej głupoty niż opowiadanie o tym, że oni mają jakieś kompetencje. To jest grupa nieuków i leniuchów” – to kolejna wypowiedź Kaczyńskiego, która dobitnie pokazuje, jak szanuje on opozycję.

Kaczyński zaapelował również do zebranych, aby odrzucili narrację opozycji, według której panowanie PiS przynosi szkody dla Polski. Wszystkie wiadomości pochodzące z innych źródeł niż rządowych nazwał „kłamstwami, bajkami i wymyślonymi aferami”.

Na zakończenie poprosił o poparcie i przypomniał swoim zwolennikom, aby w referendum głosowali cztery razy “nie”. Osobiście pragnę zaznaczyć, że udział w referendum nie jest obowiązkowy. Wystarczy, że nie pobierzemy karty referendalnej i upewnimy się, że komisja to odnotowała.

Pozew w trybie wyborczy. Czy warto?

Zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego, jeśli materiały wyborcze, takie jak plakaty, ulotki i slogany, a także wypowiedzi zawierają nieprawdziwe informacje, kandydat lub pełnomocnik wyborczy zainteresowanego komitetu wyborczego ma prawo złożyć do sądu okręgowego wniosek o wydanie stosownego orzeczenia. Może ono dotyczyć m.in. zakazu dalszego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji lub nakazu sprostowania tychże informacji.

Wydaje się, że politycy opozycji mogliby skorzystać z tego prawa, jednak mówiąc kolokwialnie, nie zawsze się to opłaca. Zdaniem dra hab. Olgierda Annusewicza, który został zacytowany przez PAP, postępowanie w trybie wyborczym nie musi być istotne w kwestii wpływu na wybory. Jak powiedział, choć oczywiście kłamstwo nigdy nie powinno być tolerowane, to w ostatecznym rozrachunku pozew wyborczy będzie miał znaczenie głównie dla pokrzywdzonego polityka i jego wyborców.

Przykładowo, jeśli Tusk pozwałby Kaczyńskiego o rozsiewanie nieprawdziwych informacji i udałoby mu się wygrać, to nie będzie to miało większego wpływu na wyborców PiS-u.

Według Annusewicza, „wyborca partii X, jeśli dowie się, że jego lider skłamał – o ile nie będzie to naprawdę duże kłamstwo – to redukując dysonans poznawczy będzie wybielał i wybaczał to kłamstwo”.

2023-10-10

Anna Jadowska-Szreder