Kampania wyborcza uratowała życie. Nikt nie chciał udzielić pomocy mężczyźnie

Ta historia mogła skończyć się tragicznie. Radni natknęli się w Gdańsku na mężczyznę potrzebującego pomocy. Do nieoczekiwanej sytuacji doszło podczas sprawdzania plakatów wyborczych.

Źródło: Bing

W trakcie kampanii wyborczej, ulice miast zostają oblepione plakatami wyborczymi. Łukasz Hamadyk, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Nowy Port, i Dobrosław Bielecki, przewodniczący Rady Dzielnicy Brzeźno, przekazali Dziennikowi Bałtyckiemu, że podczas wieczornego sprawdzania plakatów i naprawiania zniszczonych, natknęli się na mężczyznę czołgającego się po chodniku. Sytuacja miała miejsce w Gdańsku.

„W pewnym momencie dostrzegliśmy coś dziwnego w pobliżu banerów. Po przyjściu bliżej już wiedzieliśmy, że to mężczyzna, który ledwo czołga się po betonowym chodniku, a jego ręce są całe we krwi. Poprosiliśmy o pomoc mundurowych” – relacjonował Łukasz Hamadyk.

Społeczna znieczulica

Radni, podczas rozmowy z dziennikarzem, zwrócili uwagę na problem znieczulicy społecznej. Zaznaczyli, że mężczyzna, który potrzebował pomocy, leżał na chodniku przez wiele godzin, w dobrze oświetlonym miejscu, jednakże nikt mu nie pomógł.

Gdybyśmy tej nocy nie wyszli z Dobrosławem Bieleckim na spacer i nie sprawdzali stanu naszych plakatów, to kto wie, czy dzisiaj tematem w mediach nie byłby martwy człowiek znaleziony w Brzeźnie. Są jakieś plusy tej kampanii – dodał radny. 

W obliczu sytuacji zagrażającej zdrowiu lub życiu poszkodowanej osoby, każdy człowiek ma obowiązek wezwać służby ratunkowe i udzielić pierwszej pomocy przedmedycznej. Konieczne jest skontaktowanie się z numerem alarmowym 112 i podjęcie działań zgodnie z instrukcjami udzielonymi przez dyspozytora. Za nieudzielenie pomocy grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Oczywiście świadek zdarzenia nie musi podejmować ryzykownych działań, które mogłoby wiązać się z  zagrożenia życia lub narażeniem na ciężki uszczerbek na zdrowiu.

 
2024-03-13

Anna Jadowska-Szreder