Białoruś. Urzędnik omyłkowo polubił post, który zagwarantował mu areszt

Jauhien Achremienka, urzędnik z Białorusi, został skazany na karę więzienia za niefortunne polubienie treści zamieszczonych w Internecie.

Rys. Bing

Niefortunne polubienie

Były kierownik wydziału sportu i turystyki komitetu wykonawczego rejonu żłobińskiego został skazany za polubienie treści, które uznano za ekstremistyczne. Jego wyjaśnienia nie przyniosły rezultatu. Jauhien Achremienka stracił pracę i został aresztowany, gdyż zgodnie z informacjami przekazanymi przez Biełsat polubił zdjęcie, na którym składano życzenia funkcjonariuszom KGB z okazji “Dnia Niekompetencji”.

Profil, na którym opublikowano post, władze umieściły na liście materiałów ekstremistycznych. W związku z tym Achremienka został oskarżony o “zwiększenie zasięgów odbiorców”. Wyjaśnienia białoruskiego urzędnika nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Mężczyzna zapewniał, że przypadkowo polubił post i nie miał zamiaru propagować zawartej w nim treści.

Achremienka wyjaśniał, że przeglądał publikację w celu identyfikacji i zapobiegania nielegalnym działaniom wśród swoich podwładnych i pracowników. Pomimo tłumaczeń oraz faktu, że urzędnik ma troje małoletnich dzieci, sąd nie uwzględnił jego argumentów. Skazał mężczyznę na 15 dni aresztu. Zarekwirowano mu także telefon komórkowy, który miał stanowić “narzędzie przestępstwa”.

Portal Homelskaja Wiasna, który opisywał to wydarzenie, uznał, że zeznania urzędnika były prawdopodobnie prawdziwe. Wcześniej udostępniane przez niego treści w mediach społecznościowych dotyczyły tylko treści politycznie poprawnych. Były to fotografie dyplomatów, oficjalne wydarzenia z udziałem Łukaszenki czy treści związane ze sportem.

Emotikonka jak podpisanie umowy. Kanada

Aby opowiedzieć o sytuacjach, w których polubienie posta na Facebooku lub innym portalu społecznościowych spowodowało duże dla internauty konsekwencje, wcale nie trzeba odwoływać się do Białorusi. Takie zdarzenia miały bowiem miejsce także w innych krajach, choć nie zawsze wiązały się z aż tak drastycznymi reperkusjami.

Jak donosił The Guardian w poprzednim roku, kanadyjski rolnik w niefortunny sposób sprzedał swoją ziemię za pośrednictwem Facebooka. Po zamieszczeniu ogłoszenia na swoim profilu, otrzymał wiele odpowiedzi od potencjalnych nabywców. Jeden z jego znajomych zaoferował 275 tysięcy dolarów. Rolnik zareagował na tę ofertę, dając lajka i emotikonę uśmiechu. Później sprzedał ziemię innemu kupującemu za wyższą cenę.

Znajomy rolnika poczuł się pokrzywdzony i złożył pozew sądowy, żądając odszkodowania za zerwanie umowy. Sąd uznał, że lajk i emotikona były akceptacją oferty i stanowiły wiążącą umowę sprzedaży. W rezultacie rolnik musiał zapłacić znajomemu odszkodowanie w wysokości 50 tysięcy dolarów.

Dał „lajka” i usłyszał wyrok. Szwajcaria

Wyrok sądu w Szwajcarii z 2017 roku był komentowany na całym świecie. I trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę nietypowy charakter sprawy. Skazany został mężczyzna (grzywna w zawieszeniu), który kilka lat przed procesem uczestniczył w dyskusji na Facebooku. W internetowej rozmowie pojawiała się postać Erwina Kesslera, obrońcy praw zwierząt, którego oskarżano w komentarzach o rasizm i antysemityzm. Skazany nie stanowił autora tych komentarzy, ale polubił je.

Sąd uznał, że lajk w tym kontekście oznacza wyrażenie zgody na komentarz. Osoba, która polubiła post, nie jest w stanie udowodnić, że Kessler jest antysemitą, a jednocześnie rozpowszechnia oszczerstwa na jego temat, naciskając przycisk “lajk”.

Co ciekawe, to sam Erwin Kessler wszczął działania prawne przeciwko większej grupie osób, w tym autorom komentarzy.

 

2024-01-11

Sebastian Jadowski-Szreder