Viktora Orbán koordynuje prace UE. Będzie pomagał czy sabotował?

Od 1 lipca rząd Viktora Orbána sprawuje rotacyjne przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Będzie musiał koordynować prace, które zwykle sabotuje i spowalnia, ale szanse na wyrządzenie szkód nie powinny być duże, bo węgierskie obietnice wpisują się w unijne trendy. 

Screenshot: YouTube

Każdy kraj członkowski przewodniczy Radzie co 13 – 14 lat. Kiedy w pierwszy lipcowy poniedziałek nadeszła ponownie kolej Węgier, by objąć prezydencję Rady Unii Europejskiej – organu, w którym zasiadają przedstawiciele 27 rządów krajów członkowskich, i który wraz z Parlamentem Europejskim sprawuje władzę ustawodawczą w Unii – media zaczęły wyrażać pewne obawy. Zamartwianie się dotyczyło głównie tego, czy kraj półautorytarny, z premierem takim jak Viktor Orbán, o rasistowskich, homofobicznych i nieliberalnych poglądach, da radę nie tylko iść w przyjętym nurcie instytucji europejskich, lecz także być swego rodzaju lokomotywą? Historia, która właśnie się pisze, jest pełna misji dla Europy, która stoi przed wspólnymi wyzwaniami związanymi z wojnami w sąsiedztwie i generalnie niestabilną sytuacją w zakresie bezpieczeństwa; mierzy się z globalną konkurencją, nielegalną migracją, klęskami żywiołowymi, skutkami zmiany klimatu i kryzysem demograficznym. Oczekiwania są wysokie, bo prezydencja węgierska, we współpracy z nowo utworzonym Parlamentem Europejskim i Komisją Europejską, musi jeszcze zapewnić płynne przejście instytucjonalne. 

Wielkie węgierskie idee

Tego przewodnictwa w tym akurat momencie nie dało się uniknąć – jak oczekiwaliby Europejczycy, którzy na długo przed faktycznym rozpoczęciem węgierskiej prezydencji dyskutowali o możliwości pominięcia kolejki Orbána ze względu na jego politykę niezgodną z podstawowymi wartościami Unii – bo prezydencja w Radzie UE sprawowana jest kolejno przez wszystkie państwa członkowskie przez sześć miesięcy, zaczynając w styczniu i w lipcu danego roku, co umożliwia ustalanie priorytetów prac Rady i sprawowanie tymczasowej kontroli nad jednym z dwóch organów prawodawczych Unii. Przedstawiciele państwa aktualnie sprawującego prezydencję zarówno na szczeblu ministerialnym, jak i eksperckim są odpowiedzialni za ustalanie porządku obrad na posiedzeniach i za prowadzenie negocjacji w gronie państw członkowskich. Poprzednim razem Węgry trzymały ster w 2011 roku, a zaraz po nich Polska. Tak też będzie tym razem, Polska przejmie schedę prezydencji 1 stycznia 2025 roku. Nie będzie łatwo, bo Węgrzy postawili na naprawdę wielkie idee. Chcą przywrócić Europie świetność, rzucając slogan w stylu Donalda Trumpa „Make Europe Great Again”, który ma podkreślać, że państwa członkowskie są silniejsze razem niż osobno, i promować przekonanie, że Europa może się stać niezależnym graczem na arenie międzynarodowej. 

Na konferencji w Budapeszcie János Bóka, minister ds. UE, i Zoltán Kovács, komisarz rządu na węgierską prezydencję, przedstawili program, logo z kostką Rubika i strony w mediach społecznościowych poświęcone przewodnictwu Węgier, obiecując uczciwe pośrednictwo i lojalną współpracę. Program prezydencji węgierskiej oscyluje wokół ciekawych i pilnych priorytetów. Wśród nich jest akceptacja Nowego Europejskiego Porozumienia w sprawie Konkurencyjności, które ma stymulować europejską ekspansję gospodarczą i współpracę międzynarodową. Inne dążenia obejmują wzmocnienie europejskiej polityki obronnej, spójną politykę rozszerzenia, powstrzymywanie nielegalnej migracji i stawienie czoła niepokojącej demografii. Węgry zamierzają być blisko tych wszystkich, którzy zajmują się hodowlą i uprawą, poprzez wspieranie polityki rolnej UE zorientowanej na rolników. Najbliższe miesiące pokażą, co przyniesie Europie gra pod batutą Orbána, europejskiego szefa rządu o najbardziej prorosyjskim stanowisku od początku rosyjskiej inwazji, który tuż po rozpoczęciu przez jego kraj prezydencji Rady UE… udał się do Moskwy 

2024-07-10

ANS na podst.: ilpost.it, sky.it, apiceuropa.com, hungarian-presidency.consilium. internazionale.it, europa.eu, ansa.it