Dzieci Strefy Gazy. Wojna pochłania kolejne ofiary

WCNSF znaczy „wounded child, no surviving family” (dziecko ranne, rodzina nie przeżyła). Takiego mrożącego krew w żyłach skrótu używają pracownicy szpitali w miejscu, gdzie 40 procent ofiar konfliktu zbrojnego stanowią dzieci. 

Fot. Wikimedia

Kiedy Yousef al-Dawi próbuje spać w domu cioci w mieście Rafah, myśli o tym, jak składał głowę w dłoniach mamy, która opowiadała mu piękne historie, jak tata zabierał go na wycieczki i jak uczył go pływać. Latem byli z bratem na obozie pływackim. Opiekun zrobił zdjęcie Yousefowi i Mahmudowi na basenie. Yousef mówi, że zaplanowali kolejny kurs. Teraz będzie musiał zrobić to sam.

Chce zostać profesjonalnym pływakiem, bo o tym właśnie marzył zabity Mahmud. Yousef w wyobraźni przenosi się do świata, który już nie istnieje. 23 października o północy bomba spadła na jego dom w mieście Jabalia. Zginęła cała jego rodzina. Pod gruzami przeżył tylko 10-latek. Odkąd wyszedł ze szpitala, mieszkał z różnymi dalszymi krewnymi i przeprowadzał się za każdym razem, gdy na okolicę zaczynały spadać bomby. Teraz jest z ciocią i kuzynem – w domu, a nie w prowizorycznie zrobionym namiocie, jak setki tysięcy innych przesiedlonych dzieci. Tylko brak jedzenia wszyscy odczuwają tak samo. Nie ma dokładnych danych na temat tego, ile dzieci zostało zabitych, rannych i osieroconych w Strefie Gazy. Bez wątpienia jednak cierpią one w wyniku wojny, która wybuchła po zamachu Hamasu na Izrael przeprowadzonym 7 października. UNICEF szacuje, że nieletni stanowią co najmniej 40 proc. ofiar z 20 tys. zabitych do tej pory.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-01-05

(AS) na podst.: theguardian.com, voanews.com