R E K L A M A
R E K L A M A

Wszedł mi pod lufę, a ja niechcący strzeliłem… Zastrzelony wujek cz. I

Był ponad 20 lat młodszy od syna partnera swojej babci, ale mówił mu po imieniu. Od pewnego czasu mieszkali w jednym domu, bo Bartosz Ż. wyprowadził się ze swojego, żeby pomagać dziadkom w prowadzeniu restauracji grillowej. Nie miał innej pracy i to mu odpowiadało. 

Rys. Mirosław Stankiewicz

Z przyszywanym wujkiem byli od lat w dobrych kontaktach. Marek B. dużo z nim rozmawiał i uczył młodego chłopaka wielu rzeczy. Miał tylko nieprzyjemną wadę – ostatnio dużo pił. Zwłaszcza gdy zwolniono go z pracy. Wówczas rozmowy z nim bywały uciążliwe. Nastoletni Bartosz czuł się często strofowany i traktowany z góry. Po pijanemu wujek Marek potrafił siedzieć z nim godzinami i mówić, mówić, i… mówić. Ciągle powtarzał też, że Bartosz Ż. jest zbyt otyły, a on zrobi z niego prawdziwego mężczyznę.

Tak miało być również tego wieczora, w maju ubiegłego roku. Bartosz Ż. był już zmęczony, chciał iść spać do swojego pokoju, ale wujek oczekiwał towarzystwa i siedzieli w kuchni. Nie wiadomo, czego dotyczyła rozmowa, nie wiadomo, dlaczego doszło do kłótni, o której później wspominał nastolatek. Pewne jest natomiast, że Marek B. został dwukrotnie trafiony z bliskiej odległości w głowę z pistoletu Walther P 38. Nie przeżył. Jak ustalili biegli, w chwili śmierci miał ponad 2 promile alkoholu we krwi.

SMS-y pisane do matki w emocjach

Tuż po zatrzymaniu Bartosz Ż. przedstawił policjantom wersję wydarzeń, która miała sugerować, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-06-22

Katarzyna Binkowska