Albowiem zarówno ci, co dość operetkowo wygrażają Rosji, jak i ci, co dowodzą, że na najmniejszy z jej strony nawet nie wiadomo czy atak i tak nie jesteśmy gotowi, swym jednoczesnym występowaniem jedynie powiększają wrażenie niemal czekającej na nas za progiem katastrofy. Strasząc i fałszywie uspokajając, jednakowo podnoszą białą gorączkę. A wszystko na dodatek pogrążone w jakiejś mgle niedomówień: nic niewyjaśnione, najprostsze komunikaty niepotwierdzone i wszystkie nie o tym, co trzeba.
Bardzo nie chcielibyśmy wpisywać się w ten chór złowieszczy, no ale przemilczać go to też żadne rozwiązanie: od tego on nie zniknie.
Na szczęście przy tych schodach, przed którymi stanęliśmy, znaleźliśmy poręcz! A stało się to dzięki wywiadowi, jakiego Przeglądowi udzielił profesor Uniwersytetu SWPS Michał Wenzel, który wylewa na spienione wody dawkę upragnionego spokoju. Mówi on o panice moralnej, jaka wybucha – w odróżnieniu od paniki normalnej – kiedy nie wiemy, na ile zagrożenie jest realne. Bo nie wiemy tak naprawdę, co Rosjanie planują. Może więc reagujemy właściwie, ale możliwe, że przesadzamy i robimy z igły widły.
Subskrybuj