W Anachowie straszy [REPORTAŻ ANGORY]

W internecie „strasznych” filmików z tego miejsca jest kilka. Na każdym zarośnięty krzakami dom, w oknach powybijane szyby i stare, wejściowe drzwi. Powinny obowiązkowo skrzypieć, ale ktoś je wystawił z zawiasów i nie skrzypią. Mimo wszystko jest strasznie, bo atmosferę grozy buduje muzyka i ciemność. Jedziemy to przeżyć. 

Fot. Wojciech Barczak

Anachów leży na Opolszczyźnie pod Głogówkiem. Parę kilometrów dalej, w niewysokich górach, przebiega granica z Czechami. Chodzi o dzisiejszą granicę, bo kiedyś wystarczyło przejść we wsi Kazimierz przez mostek (Anachów jest przysiółkiem Kazimierza), by znaleźć się na Morawach. Zresztą sam Kazimierz (a z nim Anachów), należały jeszcze niedawno do Prus. Szybko się tu wszystko zmieniało, dlatego opowiemy i o tym, i o tamtym Anachowie. W obu straszyło.

Ten Anachów

Od strony Kazimierza zabudowań Anachowa nie widać, ale niektóre nawigacje potrafią doprowadzić. Wystarczy zaufać mapce i wąską dróżką wdrapać się na niewielkie wzniesie. Tam, wśród całkiem sporych krzaków, drzew i zdziczałych, owocowych drzewek pojawią się w końcu zarysy zrujnowanych murów. Jest słynny, opuszczony dom, są inne zabudowania i coś, co przypomina wielkopański dwór. Przy odrobinie dobrych chęci można się w nim dopatrzyć elementów dawnej świetności. Uwagę przykuwa jednak dom, bo przetrwał najlepiej. Nadal pokryty jest dachem, nadal można się w nim poruszać po dobrze zachowanych podłogach i gdyby nie wyrwane drzwi, gdyby zachowały się szyby, z daleka mógłby zachęcać do zasiedlenia. Jeśli dodamy do tego pasiekę złożoną z kilkunastu uli rozstawionych na głównym placu, wychodzi, że teren nie jest ostatecznie porzucony. Pszczoły przywracają tu poczucie trwającego wciąż życia.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-10-31

Wojciech Barczak