Wiatraki zawetowane
Prezydent Karol Nawrocki ogłosił w czwartek, że zawetuje nowelizację tzw. ustawy wiatrakowej, która ułatwiała inwestycje w lądową energetykę wiatrową. Nowe przepisy zakładały też utrzymanie stałych cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych do końca 2025 roku.
Ustawa wiatrakowa jest rodzajem szantażu większości parlamentarnej i rządu, nie tylko pod względem prezydenta rzeczpospolitej, ale także względem społeczeństwa. Ta ustawa dotyczy wiatraków, a nie obniżenia cen energii elektrycznej. Aby obniżyć ceny energii elektrycznej, musimy zrezygnować z tego, co wpływa najbardziej na ceny energii, a więc na ETS. Musimy odchodzić od Zielonego Ładu i próba konstrukcji medialnej i publicznej, że za sprawą wiatraków i całego komponentu odnawialnych źródeł energii uda się obniżyć ceny energii elektrycznej jest złym założeniem – ocenił Nawrocki.
Prezydent wskazał, że jego decyzja o wecie ustawy wiatrakowej wynikała przede wszystkim z protestów społecznych w całym kraju – zarówno ze strony mieszkańców, gospodarstw rolnych, jak i społeczników. Nieakceptowalne społecznie były zmiany w przepisach, które pozwalały na budowę wiatraków o wysokości 150 m w odległości 500 m od zabudowań, w miejsce obowiązującej zasady 10H.
Weto było także motywowane opiniami Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Infrastruktury. MON wskazywało na zagrożenia dla logistyki i infrastruktury sił powietrznych, natomiast resort infrastruktury zwracał uwagę na ryzyko dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. W Senacie propozycje te nie zostały uwzględnione, a do ustawy wprowadzano rozwiązania sprzyjające interesom biznesowym, w tym zagranicznym.
Prezydent podkreślił jednocześnie, że pozytywnie ocenia zawarte w ustawie zapisy dotyczące zamrożenia cen energii elektrycznej. Wskazał, że podpisał już projekt w tej sprawie, który w pełni odzwierciedla rozwiązania z zawetowanej ustawy. Liczy, że nowa propozycja dotycząca cen energii, bez zapisów o wiatrakach, zyska poparcie w Sejmie.
Mniejsze odległości, większe kontrowersje
W całej sprawie chodzi o nowelizację ustawy dotyczącej inwestycji w elektrownie wiatrowe oraz niektórych innych aktów prawnych. Jej głównym celem była liberalizacja przepisów regulujących budowę wiatraków na lądzie. Nowela znosi obowiązującą od 2016 r. zasadę 10H i ustala minimalną odległość nowych turbin od budynków mieszkalnych na 500 m, podczas gdy obecnie wynosi ona 700 m.
Dodatkowo, w trakcie prac sejmowych do ustawy wprowadzono zapis przedłużający zamrożenie ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh netto do IV kwartału 2025 r. Obecnie zamrożenie obowiązuje do końca września.
Prezydent Karol Nawrocki wskazywał wcześniej, że projekt jest kontrowersyjny społecznie, a wielu Polaków protestowało przeciwko stawianiu wiatraków bliżej zabudowań. Podkreślał też, że w ustawie widać wpływy lobbingu niektórych firm, w tym zagranicznych, zainteresowanych rozwojem takich inwestycji.
Rzeczywiście wbrew Polakom?
O podpisanie ustawy zabiegali m.in. samorządowcy. Dawid Litwin, wójt gminy Potęgowo i prezes Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej (SGPEO), podkreślał w „Fakcie”, że jej brak byłby niekorzystny zarówno dla mieszkańców jak i dla lokalnych samorządów, ponieważ inwestycje w wiatraki przyniosłyby gminom potrzebne środki finansowe.
Według sondażu przeprowadzonego na zlecenie „Rz”, 32,1% Polaków w pełni popierało podpisanie ustawy przez prezydenta, a kolejne 23,7% opowiedziało się „raczej za”. Przeciwko ustawie było 33,9% respondentów.
Podczas konferencji Karol Nawrocki poinformował także o podpisaniu szeregu innych ustaw, w tym dotyczących weteranów działań poza granicami kraju, Karty Nauczyciela, tzw. emerytur czerwcowych oraz ustaw deregulacyjnych, argumentując, że są korzystne dla żołnierzy i obywateli.