R E K L A M A
R E K L A M A

Morawiecki chce zostać następcą Kaczyńskiego. Deklaracja byłego premiera

W wywiadzie dla Radia Zet Mateusz Morawiecki wyraził nadzieję, że procedura ułaskawieniowa zainicjowana przez prezydenta Andrzeja Dudę zostanie jak najszybciej rozpatrzona. Polityk potwierdził też swoją determinację do walki o przywództwo w partii i dziedzictwo po Jarosławie Kaczyńskim.

Fot. YouTube

Sprawa Wąsika i Kamińskiego

Były premier jednoznacznie wyraził przekonanie, że Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik powinni przebywać na wolności z uwagi na posiadany immunitet i utrzymany mandat. Morawiecki argumentował, że wszystko to zostało zatwierdzone przez decyzję Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Podkreślił także, że politycy ci są obecnie posłami, co dedukuje na podstawie decyzji Sądu Najwyższego oraz prawa łaski udzielonego wcześniej przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Morawiecki zadeklarował również, że po opuszczeniu więzienia posłowie powinni mieć prawo do zasiadania w izbie niższej parlamentu i udziału w głosowaniach, sam zaś zamierza ich wprowadzić do Sejmu. Były premier podkreślił, że nie zamierzają konfrontować się ze Strażą Marszałkowską, lecz będą prezentować dokumenty potwierdzające zgodność z prawem, oczekując pełnej realizacji prawa, aby osoby, które zostały niesłusznie pozbawione mandatu, mogły go nadal pełnić.

Odnosząc się do ogłoszenia przez prezydenta Andrzeja Dudę uruchomienia procedury ułaskawieniowej, Morawiecki uznał tę decyzję za słuszne rozwiązanie. Z drugiej jednak strony stwierdził, że nie jest ono przyznaniem się do błędu. Podkreślił, iż obecny rodzaj ułaskawienia, który angażuje inne instytucje, ma odmienny charakter niż to z 2015 roku.

Musieli to źle policzyć

Podczas rozmowy z Bogdanem Rymanowskim byłego premiera zapytano również o niedawny marsz opozycji w Warszawie, który według organizatorów zgromadził 300 tysięcy uczestników. Ratusz podał jednak, że liczba ta była 10 razy mniejsza, natomiast portal Onet obliczył, iż na ulicach stolicy pojawiło się około 90-120 tysięcy manifestantów.

Mateusz Morawiecki uważał jednak te doniesienia za nieprawdziwe. Po tym, jak Rymanowski podał, że według ratusza zgromadzenie składało się z około 35 tys. osób, były premier tylko się zaśmiał. W odniesieniu do Onetu powiedział z kolei:

Jeśli niemiecki portal Onet podaje 120 tys., to znaczy, że 200 tys. z całą pewnością było. Ja sądzę, że jak policzyć wszystkich, którzy dochodzili i tych, którzy byli w zatrzymanych autobusach, nie zdążyli dojechać, to było ich znacznie więcej.

Następnie Morawiecki podziękował wszystkim, którzy postanowili wziąć udział w przedsięwzięciu.:

Dziękuje uczestnikom marszu. Mimo mrozu, śniegu byli razem z nami, przyjechali ze wszystkich zakątków Polski. Jestem wdzięczny wszystkim Polakom, którzy wzięli udział w Marszu Wolnych Polaków.

Morawiecki szefem PiS?

Podczas rozmowy zostały ogłoszone jeszcze dwie istotne deklaracje. Po pierwsze, były premier wyraził zamiar ubiegania się o stanowisko szefa partii Prawo i Sprawiedliwość po odejściu Jarosława Kaczyńskiego na polityczną emeryturę.

Chciałbym, żeby pan prezes jak najdłużej był szefem PiS, spajał nasz obóz. A potem chciałbym również wystartować w tym zaszczytnym wyścigu, w tej konkurencji – wyznał.

Dodatkowo Morawiecki nie wykluczył możliwości udziału w wyborach prezydenckich planowanych na rok 2025. Podkreślił, że ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie komitet polityczny PiS, co nastąpi za około 10 miesięcy.

Warto przypomnieć, że w listopadzie zeszłego roku Jarosław Kaczyński oznajmił, iż w 2024 roku zakończy swoje kierowanie partią. Ocenił wówczas, że nie ma potrzeby dyskutowania na ten temat, gdyż jego kadencja jako prezesa PiS wygasa przed wyborami prezydenckimi. Oznacza to, że odbędzie się wtedy wybór nowego lidera partii poprzez kongres.

Jednak nieoficjalne informacje przekazane Wirtualnej Polsce sugerują, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom Kaczyński planuje ponownie ubiegać się o stanowisko prezesa partii. Podejrzewa się, że obawy o przyszłość partii po utracie władzy przez PiS są motywacją dla tej decyzji. Istnieje wiele głosów sugerujących, jakoby Kaczyński miał się obawiać, iż bez niego partia PiS szybko się rozpadnie.

 

2024-01-12

Sebastian Jadowski-Szreder