R E K L A M A
R E K L A M A

Łachudra sezonu [FELIETON MARTENKI]

Wymyśliłem sobie prywatny konkurs... Stronniczy, bez kapituły i nagród. Wyróżnieniem jest jedynie honorowy tytuł Łachudry sezonu, wyrażający grzechy, z jakimi łachudra się obnosi. Obłuda, chciwość, cynizm, dawanie fałszywego świadectwa, niemoralność, głupota.

Fot. Freepik

Długo szukałem odpowiedniego słowa, próbując takich jak: szmondak, szuja, szalbierz, szubrawiec, ale zdecydowałem się na łachudrę. A konkurs zrodził się z kryzysu nadmiaru, bo postaci takich objawia się multum. Wystarczy włączyć radio czy jakąś telewizję. Ostatnie tygodnie upłynęły nam pod znakiem zmiany w Białym Domu i niedzieli Owsiaka, gdyż zagrała – znów triumfalnie! – Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Biały Dom pozostawmy dyplomatom, my zaś skromnie pozostaniemy przy… rodzimych dyplomatołach.

Na nominacje do tytułu Łachudry sezonu zasłużyło wielu, ale tylko kilkoro wymienię z nazwiska. Bezkonkurencyjni w tym niechlubnym rankingu byli ci, którzy swą zoologiczną awersję do jąkającego się Jurka, idola milionów Polaków, wyrazili w zawołaniu: Nie dawajcie Owsiakowi, dajcie mi! Ot, taka zmodernizowana forma pisowskiego sloganu Teraz, K…wa, My!

Pierwszy nominat to szef Telewizji Republika, niejaki Sakiewicz, drugi, to arcybiskup wrocławski, nomen omen, Kupny, który w dniu Orkiestry zarządził zbiórkę w diecezji na… remont organów. Kabotynizm tej dwójki aż razi, ale co poradzić? Notabene, instytucjonalny Kościół ma teologiczny problem z Owsiakiem, bo gdy Orkiestra grała, przeczytałem lament jakiegoś biskupa Osiala, że za mało jest lekcji religii! Inny duchowny, Wachowiak, ział gniewem na wolontariuszy zbierających datki na Orkiestrę. Protesty panów w sukienkach byłyby doprawdy zbędne, gdyby byli wierzącymi katolikami. Bo akurat niedziela Orkiestry była niewidzianą w wielu kościołach lekcją wspólnoty, ewangelicznej jedności, dobra i miłości bliźniego. A czyż Bóg nie jest miłością?

Nominację do tytułu Łachudry przyznałem emocjonalnie pobudzonemu posłowi PiS Boguckiemu, który nieustannie udowadnia Kaczyńskiemu, że jest oddany prezesowi na śmierć i życie. Przed laty takie funkcje straceńcze wypełniały partyjne towarzyszki Mazurek czy Kempa, o których słuch zaginął, podobnie jak o fanatycznych ochroniarkach Kaddafiego. Ludzie tacy jak Bogucki pojawią się w rankingu jeszcze niejednokrotnie, ale dziś to on dostaje nominację za życzeniowe stwierdzenie, że Donald Tusk jako polityk jest już na marginesie europejskiej polityki. Już się nie liczy! Bogucki urodził tę myśl żywą jak abort w chwili, gdy Tusk przedstawiał Europie cele polskiej prezydencji, europarlament klaskał mu na stojąco, a pozytywne komentarze przewinęły się przez światowe media. Głupota polityka, niezdolnego do głębszego zastanowienia się, stawia go ex aequo z nominowanym przeze mnie do nagrody koniem z Mińska Mazowieckiego. Pamiętają państwo? Zaprzężony do bryczki koń zajechał do myjni samochodowej w celach higienicznych. Konie bywają flejami, o czym wiemy z filmu „Miś”, ale koń w Mińsku myty czystą wodą z nieznanych powodów strwożył się naraz niczym poseł Romanowski i zamiast poczekać na woskowanie i suszenie (co jest w pakiecie!), rzucił się z kopytami na przepierzenie myjni, rwał uprząż, rżał i w ogóle wyszedł na chama i prostaka. Tylko sprawił wstyd właścicielowi, łachudra…

Pośród nominowanych w zimowej edycji znalazły się trzy panie, nominowane do tytułu nie tylko z orkiestrowych przyczyn. Marianna Schreiber nominację otrzymała za całokształt. Za sumę bezprzykładnych aktów idiotyzmu, które już nawet nikogo nie gorszą, a tylko zawstydzają. Nadejdzie jednak czas, w co wierzę, że ten dorobek zawstydzi i ją, choć wymaga to refleksji głębszej niż dekolt rzeczonej. Drugą nominowaną została niejaka Kotula, polityczka udająca magisterkę, choć jest tylko ministerką. Kotula jest ikoną lewicowej miernoty, jaka współrządzi dziś Polską, wyszczekanej, bezwzględnej, ale pozbawionej honoru, klasy i powagi. Tłumaczenia, że zapomniała, pomyliła się, że w domu jej nie było, i w ogóle to sorry, są poniżej czegokolwiek. Trzecią nominatką do tytułu jest podwładna Sakiewicza Holecka, która już trafiła do podręczników dziennikarstwa, jako antywzór w zawodzie: takim dziennikarzem nie wolno być! Aliści wyróżniam Danutę H. nie za jej miłość do polityków prawicy, ale za filisterskie myślenie, wyrażone publicznie: – Owsiak wcale nie zbiera na chore dzieci! On zbiera na sprzęt medyczny dla szpitali. Chociaż może nominacja jest przedwczesna? Może Holecka nie zasługuje na Łachudrę? Wszak jest tylko niemądra…

Po namyśle tytuł „Łachudry sezonu zima 2025” przyznaję Tomaszowi Sakiewiczowi, spryciarzowi, który przetrwał politycznych mecenasów. I nawet się upasł, bo wyssał niezłą kasę, jaką w ciągu ośmiu lat rządów tzw. prawicy do wyssania dostał. Cwaniak, który położył ogromne zasługi w szczuciu Polaków, gdy rozpoznał, że to się po prostu opłaca! Politycznie i finansowo! Kuty na cztery kopyta ekonom, który mając wcześniej niszowe, nic nieznaczące medium, po przegranych wyborach stał się naraz jedyną telewizyjną alternatywą dla ferajny Kaczyńskiego, choć ten, jak czytam, onemu Sakiewiczowi z zasady nie ufa! Zbytnia ostrożność, ale z Sakiewiczem do myjni samochodowej też lepiej nie jeździć… 

2025-02-09

Henryk Martenka