Nie ma takiego gabinetu psychoterapeutycznego, który byłby w stanie pomóc potrzebującemu tak jak prezydent RP.
Problemy ludzi polityki od dawna nie mają już charakteru pojedynczej jednostki chorobowej. Dominują zespoły chorobowe, skomplikowane, masywne, trudne w terapii i dające naprawdę „zakręcone” symptomy. Każdy z nich predysponowałby pacjenta do szczególnie troskliwej opieki i wymogu spokojnego życia. A mimo to są wszędzie wokół nas, byleby były kamera, kasa, intryga, władza…
Lider Konfederacji Mentzen ogłosił oto, że ma zdiagnozowany zespół Aspergera, czyli zaburzenie ze spektrum autyzmu. Równocześnie ogłosił, że będzie kandydatem swej partii na urząd prezydenta państwa. No i dobrze. Mentzen sprawnie funkcjonuje publicznie, zarabia pieniądze, wygrywa wybory, choć lojalnie powinno się wyborców ostrzec, że dotknięci tym zespołem ludzie mają genetyczne upośledzenie w zakresie umiejętności społecznych. W Polsce, po ośmiu latach prezydentury Dudy, to już co prawda nikogo nie dziwi, ale może czas już z tym skończyć? Słynny od dawna jest zespół Tourette’a, obarczający wójta Obajtka, którego umysłowy wdzięk i chłopięca uroda tak ujęłY prezesa prezesów, że wyniósł go na szczyty władzy. To neurologiczne schorzenie charakteryzuje się występowaniem niekontrolowanych tików i mimowolnym, koszarowym przeklinaniem, co wszyscy usłyszeliśmy, a co w ustach szeregowego sprzedawcy folii nie raziło, póki nie został wyniesiony. Gdy Obajtek poszedł na wysokie posady, usłużnie zdiagnozowano u niego Tourette’a, co przypomina anegdotę z członkiem politbiura PZPR Siwakiem żalącym się na migrenę. – Migrenę – miał usłyszeć towarzysz – to może mieć Krystyna Janda. Was, Siwak, tylko łeb napierdala.
Subskrybuj