Demokracja ma feler. Reportaż o nietypowym obozie dla chińskich dzieci

Baoli chce jeszcze pospać, ale go na siłę budzą. Dochodzi ósma.

Fot. kadr z reportażu

– Jak na obozie nie zdążysz się ubrać, to wybiegniesz na apel na golasa – ostrzega mama. Zadziałało.

Baoli jest chińskim chłopcem i rodzice wymyślili dla niego wakacyjny obóz wojskowy. Może schudnie i będzie słuchał poleceń. Coraz więcej chińskich dzieci spędza wakacje na obozach prowadzonych przez byłych żołnierzy. Jedenastoletnia Ruirui trafiła pod Pekin z prowincji Syczuan.

– Nauczą cię tu strzelać – mówi mama, a ojciec dodaje, że darzy siły zbrojne sympatią. Może córka znajdzie tu nowych przyjaciół? To pierwsza tak długa rozłąka z rodzicami, którzy mogą jeszcze wziąć udział w obozowej przysiędze i pojadą do domu. Dzieci przysięgają wypełniać misję i spełniać obowiązki.

– To łóżko jest źle pościelone – krzywi się instruktor. – Musi być równo i gładko. Poprawka!

Zaczęło się… teraz biegi. Dwa kilometry w 40-stopniowym upale bez karabinów, ale w mundurach. Jakoś się toczą, bo większość, podobnie jak Baoli, ma wyraźną nadwagę. Trwa to jakiś czas, ale kończą dystans. Jeden z chłopców upada i wymiotuje.

– Posprzątasz to gołymi rękami – rozkazuje instruktor.

– Będziecie tu biegać do upadłego.

Potem strzelanie na stojąco. Ważne, by nie celować do swoich, bo bronią nie można wymachiwać. Przykładają plastikowe karabiny do ramion i imitują strzały. Po wielu dniach można wreszcie zadzwonić do rodziców.

– Za odpoczynek dostałam karę. Byłam za wolna – skarży się Ruirui.

– Możesz wrócić, ale wtedy wyślę cię na prawdziwy obóz wojskowy – odpowiada mama. Chyba nie ma co dyskutować. Baoli informuje, że nie chce już być żołnierzem. Ale mundur do szkoły weźmie, bo lepiej w nim wygląda. Takie tam pogawędki.

Gra wojenna. Dzieci podzielone na drużyny czerwonych i niebieskich mają stoczyć ze sobą bój o określony teren. Teraz dostały karabiny imitujące strzały. Baoli wybija prawie wszystkich swoich, więc „zabici” skarżą na niego do komendanta. Nie jest dobrze. Ja nie chcę być żołnierzem! – krzywi się chłopiec. Jeszcze nie wie, że będzie musiał, bo taka jest polityka Chin, które do 2049 roku zamierzają stać się największą militarną potęgą świata.

– My nie chcemy wojny – oświadcza do kamery komendant. – Wolimy pokój.

Ale demokracji też nie chcą. Koniec obozu. Ruirui jest na to obojętna, bo i tak nie znalazła przyjaciół. Baoli nie schudł i nadal nie chce być żołnierzem, ale rodzice są z niego dumni. Za rok też go tu przyślą. 

2024-04-23

Wojciech Barczak na podst. David Sahay, „Wakacyjny obóz wojskowy” – ARTE Reportage