R E K L A M A
R E K L A M A

Co nas ubogaci? [FELIETON OGÓRKA]

Wiele różnych dziwów dzieje się w USA, ale najdziwniejszy jest chyba sojusz największych bogaczy z największymi biedakami. Miliarderzy, którym trudno zapanować nad własnym majątkiem, obsiedli jeszcze rządowe posady: o ile w Polsce rządy wywodzą się zwykle ze środowiska historyków (Tusk, Morawiecki, Komorowski, Nawrocki), o tyle tam – z multimiliarderów. 

Fot. Flickr

Sojusz najbogatszych z najbiedniejszymi, którzy oddali im władzę, jest jeszcze niewypróbowanym wariantem ustroju państwowego, bo zwykle te grupy z dwu różnych biegunów społeczeństwa w najlepszym wypadku się nie cierpią, a zwykle sobą pogardzają. Czy biedacy wyjdą na tym jak Zabłocki na mydle, za które będą musieli bogatym teraz płacić jeszcze więcej, czy też w zadziwiający sposób ta nieoczekiwana między nimi sztama przyniesie jakąś korzyść, nie wiadomo. Doświadczenia ruchu okupującego Wall Street, wcale nie tak odległego w czasie, a którego nikt już nie pamięta, wróżą raczej kiepsko: na skutek tych protestów dołów społecznych Obama wszystkie pieniądze, jakie miał w skarbcu, dał bankierom. To okazało się początkiem obecnego, niewidzianego dotąd w takiej skali rozwarstwienia majątkowego w Stanach Zjednoczonych, w których górny 1 procent ma już tyle, co pozostałe 80.

Niemoralność systemu, w którym jedni nie przejedzą swoich pieniędzy do końca świata, a inni kładą się codziennie głodni spać na ulicy, wydaje się oczywista, a tymczasem oni się teraz zaczęli popierać. System opiera się na ogólnonarodowym czekaniu, co spadnie z pańskiego stołu. To już prawie cały nowy porządek społeczny w układzie żebraczym.

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-03-08

Michał Ogórek